wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 25

Rosalie.
 
Dopiero wróciliśmy od Belli. Przez całą drogę, Emmett opowiadał mi i Renesmee o naszym nowym domu. Choć każdy ma osobny dom, stoją one obok siebie, tworząc półkole. Przed domami mamy wspólny dworek, a na środku stoi piękna fontanna. Już nie mogę się doczekać.
- Mamy gościa.! - krzyknął Emmett, gdy weszliśmy do domu. Pomogłam zdjąć kurteczkę Renesmee i weszliśmy do salonu.
- Babcia.! - krzyknęła Mała i podbiegła do Esme.
- Cześć kochanie.! Co tam u Ciebie.?
- Babcia.! No wiesz co Nessie.? O dziadku to się już nie pamięta.?-zapytał Carlisle. Esme się zaśmiała  i zdjęła Renesmee z kolan.
- Oj pamiętam, pamiętam.! - odpowiedziała i wskoczyła swojemu dziadkowi na kolana. Carlisle przytulił ją, a później zaczął łaskotać. Nessie śmiała się głośno i próbowała się wyrwać.
- Wierzę, że kiedyś będziemy patrzeć jak nasze dziecko bawi się z dziadkiem. - szepnął mi Emmett do ucha i objął mnie od tyłu.
- Też chciałabym w to wierzyć. - odpowiedziałam i wzięłam go za rękę.
Usiadłam z Emmettem na kanapie, obok Alice i Jaspera.
- Jak się czujesz Rosalie? -zapytała Esme.
- Nie najgorzej, Mamo.- odpowiedziałam. Z uśmiechem na twarzy przyglądałam się jak i na twarzy Esme pojawia się uśmiech. Wiedziałam, że to dlatego, że powiedziałam do niej "MAMO". Gdyby do mnie ktoś tak powiedział, także bym się uśmiechała. To jest moim największym marzeniem. Usłyszeć słowo "MAMO".
- Rose, Esme, a może pojedziemy jutro na zakupy?-zapytała Alice.
- Ja mogę jechać.- powiedziała Esme.
- Ja też. Weźmiemy też Belle i Renesmee. -zaczęłam - Dawno nie byłam na zakupach.
- Rosalie, nie puszczę Cię teraz na zakupy. Jesteś osłabiona i nie wiadomo kiedy, a możesz zemdleć, a poza tym.. W ogóle nie ma mowy! -powiedział Emm.
- Ale.. - zaczęłam, ale On mi przerwał:
- Nie ma żadnego "ale".  Nie idziesz na żadne zakupy i koniec. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Rose, z jednej strony Emmett ma racje, nie będziesz osłabiona to pójdziecie na te zakupy. -wtrącił się Carlisle.
- I ty Tato przeciwko mnie? No wiesz co? - zapytałam ze śmiechem. Nie chciałam się już z nimi kłócić. Przecież oni robią to dla mnie, ponieważ mnie kochają i boją się o mnie.
- Przykro mi, ale dziś rację ma Emmett.
- Dziś? Ja zawsze mam rację.
- Tak, tak Misiek. Zawsze. - powiedziałam i pogłaskałam ją po głowie.
- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha. Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi i naszym oczom ukazali się Bella i Edward. Renesmee od razu do nich podbiegła i uściskała ich.
- Co tak szybko.? - zapytał Emmett.
- Ponieważ, strasznie się za Tobą stęskniłam, Misiek.! - powiedziała Bella i rzuciła w niego szalem.
- Emmett cicho bądź. Wiesz co.?
- Co.?
- Zająłbyś się mną, a nie kimś.-odpowiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać.-Może pójdziemy do siebie? Jestem trochę zmęczona.
-Okej. Chodź.- odpowiedział mi. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy do siebie.  Położyłam się na łóżku, a Emmett usiadł obok mnie.
- To co będziemy robić.? - zapytałam i uśmiechnęłam się wesoło.
- A na co masz ochotę.? Możemy obejrzeć jakiś film, albo pograć w jakąś grę.?  Co tylko zechcesz.
- Wiesz co.? Mam lepszy pomysł. - powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie. Gdy Emmett się położył, pocałowałam go i przyciągnęłam go bliżej siebie.
- Stęskniłam się za tobą. - szepnęłam mu do ucha.
- Przecież byliśmy razem cały czas. - odpowiedział zdezorientowany.
- Nie chodziło mi o to. - pocałowałam Emmetta jeszcze raz, żeby wytłumaczyć mu o co mi chodzi. Po chwili zrozumiał i oddał się pieszczotom.
- Strasznie Cię kocham. - szepnęłam mu do ucha, gdy delikatnie gładził moje ciało.
- Ja Ciebie też Rosalie. - powiedział. Zaczęłam ściągać mu koszulkę, ale mi przerwał.
- Rose, nie wiem czy powinniśmy. Jeśli coś Ci się stanie..
- Nic mi nie będzie. Wszystko dobrze. - powiedziałam i zaczęłam go całować. Przez chwilę oddawał się przyjemności, ale później oderwał się ode mnie. Spojrzałam na niego zdziwiona..
- Ale Rose.. Możesz zasłabnąć, a poza tym na dole jest reszta..
- Jeśli zasłabnę, to będziesz przy mnie i nic mi się nie stanie, a co do reszty... będziemy cicho. Przestań się zamartwiać i choć tu. - powiedziałam. Już więcej nic nie mówił, a nasze ciała znalazły wspólny rytm.
                                                                  *
- Mmm...
- Tak.. Mmm...
- Ja też za tym tęskniłem. Kocham Cię.!
- Kocham Cię.! - odpowiedziałam, chciałam jeszcze coś dodać, ale z dołu usłyszeliśmy głośne wołanie:
- Emmett, choć tu.! - to była Esme. Z uśmiechem na twarzy, patrzyłam jak Emmettowi zmienia się mina. Zrobił takie wielkie, wystraszone oczy.
- Co zbroiłeś.? - zapytałam, z trudem powstrzymując śmiech.
- Bo gdy wróciliśmy z Denali, siłowałem się z Jasperem na rękę i jakoś tak wyszło, że zbiliśmy wazon Esme. Chyba się zorientowała.  
- Zbiliście wazon, ponieważ siłowaliście się na rękę.?
- No od tego się zaczęło, a wazon spadł przez poduszkę, którą wycelowałem w Jaspera. Bo on uważał, że wygrał, a to była bzdura.
- No tak... Jak dzieci. - zaśmiałam się.
- Emmett złaź.!
- Idź lepiej. - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Wstał i się ubrał.
- Dasz radę sama.?
- Nie jestem małą dziewczynką. Idź.!
- Dobrze, ale jak będziesz czegoś potrzebowała wołaj.- odpowiedział, pocałował mnie i wyszedł. Przez chwilę patrzyłam na zamknięte drzwi, po czym poszłam się odświeżyć. Gdy skończyłam prysznic, owinięta ręcznikiem skierowałam się do garderoby. Wyjęłam śliczną, żółtą sukienkę na ramiączka i czarne sandałki. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie mogłam się dopiąć. Przecież jeszcze nie dawno w niej chodziłam, a wampiry nie mogą utyć. Podbiegłam do lustra i rzeczywiście trochę przytyłam. Gapiłam się w te lustro, zastanawiając się czy to jest możliwe aż uspokoiłam się myślą, że to przez to, że ostatnio jem coraz więcej ludzkiego jedzenia. Postanowiłam nie mówić nic Emmettowi. Kompletnie by zwariował i nie pozwoliłby mi ruszać się z domu. Ubrałam się szybko w dresy, koszulkę, trampki i wyszłam do pokoju. Nie wiedziałam co mam robić więc wzięłam książkę i się położyłam.

Emmett.

- Wygrałem.!- krzyknąłem triumfalnie, gdy po raz trzeci pokonałem Belle w siłowaniu na rękę.
- Tak, tak. Wiem. - powiedziała wściekła Bella i poszła do Edwarda, a ja udałem się do salonu. Oprócz Alice i Jaspera, nikogo nie było w salonie. Nie miałem co robić więc postanowiłem, że wywinę kawał dla Alice.
- Nawet nie próbuj.! - krzyknęła. Ach te przeklęte wizje.
- Co tym razem próbował nasz Misiek.?
- Chciał oblać mnie wodą i obrzucić piórami, ale chyba zapomniał z kim ma do czynienia. - odpowiedziała Jasperowi i pokazała mi język.
- Z małą chochlicą. - odpowiedziałem. Alice, strasznie nie lubi jak się tak na nią mówi.
- A ja z przerośniętym bachorem.!
- Ty złośliwa wróżbitko.!
- Dureń.!
- Alice.!! - krzyknęła Esme - wyrażaj się.!
- To Emmett zaczął.!
- O nie, nie.! Mamusiu ja jestem grzeczny!
- Akurat. - powiedziała Alice, prychając złośliwie...
- A co? Masz jakieś wątpliwości.? - zapytałem. Alice już chciała coś odpowiedzieć, ale przerwał jej Jasper, wybuchając głośnym śmiechem.
- Ha, ha.! Jak dzieci.! Ogarnijcie się.! - śmiał się z nas. Po chwili ja i Alice, także się śmieliśmy.
- Następnym razem mi się uda. - powiedziałem, gdy już się uspokoiłem i wyszedłem przed dom. Już chciałem iść na polowanie, ale do moich uszów dotarł przeraźliwy krzyk Rosalie:
- Emmett!!!

Rosalie..

Przeciągnęłam się ospale i rozejrzałam po pokoju. Było już ciemno, co oznaczało, że musiałam spać z jakieś cztery godziny. Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam. Wiem, że czytałam książkę, a później odleciałam. No nic. Odłożyłam książkę na półkę, która stoi obok łóżka i usiadłam szybko. To był chyba zły pomysł, ponieważ coś w moim wnętrzu się szarpnęło. Zaczęłam szybko oddychać i po chwili mi przeszło..
- Au. Co to było.? - szepnęłam do siebie i złapałam się za brzuch. Wypukły brzuch.. Już chciałam wstać, gdy nagle coś otarło się o wewnętrzną ściankę mojego brzucha. Co to miało być.? Coś jest w środku mnie.? Wystraszona, zawołałam mojego męża.
- Emmett.!!! 

Emmett.

Bez zastanowienia pobiegłem do Rosalie. Kątem oka zauważyłem, że za mną biegnie Bella. Gdy wbiegliśmy do sypialni, Rose siedziała na łóżku z ręką na brzuchu i wystraszoną miną.
- Kochanie, co się stało?- zapytałem wystraszony.
- N...Nie wiem. Chciałam wstać i iść do salonu, ale gdy podniosłam się gwałtownie, poczułam ból w brzuchu, a później coś otarło się o wewnętrzną ściankę mojego brzucha. Boje się Emmett..
- Połóż się. Nie bój się. Będę cały czas przy tobie. - powiedziałem.
- Dziękuję Ci Emmett, ale nie możesz cały czas przy mnie siedzieć. Spójrz w lustro. Masz już ciemne oczy. Powinieneś zapolować. Ja poleżę i odpocznę. Będzie dobrze.
- Ale kochanie.. Przecież..
- Emmett mógłbyś zostawić mnie i Roslie same? Idź zapolować. Ja się nią zajmę. Nie przejmuj się...
- No nie wiem. - powiedziałem, ale gdy zobaczyłem ostry wzrok Rose, zgodziłem się - Okej, ale jak coś się będzie działo, wołaj.!
- Dobrze.. - odpowiedziała Bella. Pocałowałem  Rosalie w policzek i wyskoczyłem przez okno. Im szybciej wyjdę, tym szybciej wrócę.

Rosalie.

- Patrząc na twoją minę, sądzę, że wiesz co mi dolega i chyba nie jest to coś miłego. - powiedziałam i westchnęłam ciężko. Bella miała minę męczennika.
- Tak. Sądzę, że wiem co ci dolega. Nie jest to nic złego, wręcz przeciwnie. Rose przejde od razu do rzeczy. Myślę, że.. że jesteś w ciąży..

- Ja? W ciązy? Przecież to nie możliwe. W ogóle skąd taki pomysł? Jak możesz.? Wiesz, że chcę mieć dziecko, ale nie mogę.. Po co gadasz takie głupoty.? - zaczęłam krzyczeć.
- Stąd, że twoje objawy są podobne do moich. Wtedy jak ja byłam w ciąży też mówili, że to nie możliwe, a jednak. Gołym okiem widać, że powiększył Ci się brzuch. Ja nie chciałam Cię urazić. Nie krzycz na mnie...
- Przepraszam.
- Nie szkodzi. Już od jakiegoś czasu myślałam o tym, że te objawy są oznaką ciąży, ale nie chciałam dawać Ci nadziei, więc nikomu nie mówiłam, ale teraz, gdy czujesz ruchy dziecka..
- Kto jeszcze Tym wie.?
- Edward... W sumie to On na to wpadł.
- Nie, nie, nie.. Przecież to niemożliwe. Nie.. Muszę to przemyśleć.. Daj mi chwilkę..
- Mam wyjść.?
- Nie.! - krzyknęłam i złapałam Belle za rękę. - Chcę, żebyś przymnie została. Tylko nie odzywaj się przez jakiś czas. - Bella już nic nie mówiła, a ja pogrążyłam się w myślach. W ciąży.. Chyba jestem w ciąży.. Przecież to niemożliwe. Nie chcę robić sobie nadziei, ale wizje mnie, Emmetta  i naszego maluszka już pojawiały mi się przed oczyma. Och, jakie by to było wspaniałe.. Nie! Nie mogę robić sobie nadziei.!
- To nie może być prawdą.. - szepnęłam cicho i spojrzałam na Bellę.
- Carlilse powinien Cię zbadać. Wtedy będziemy pewni..
- Dlaczego tak sądzisz.?
- Rose.. mdłości, senność, ogromny apetyt, urósł Ci brzuch i czułaś coś, co prawdopodobnie było ruchami dziecka. Wystarczy dowodów.?
- O je. Ja będę miała dziecko. Nawet nie wiesz, jak się ciesze.! -powiedziałam i przytuliłam Belle najmocniej jak mogłam. - Ale idź po Carlisle' a. Chcę mieć pewność. - wolną ręką pogładziłam się po wypukłym brzuszku. 
- Dobrze, tylko musisz mnie puścić. - zaśmiała się i wyswobodziła się z moich ramion. - Trzymaj się. - powiedziała i pobiegła po Carlisle' a. Nie mogę uwierzyć w to, że jestem w CIĄŻY.  Ciekawie jak zareaguje Emmett. Myślę, że będzie się cieszył. Przecież chce dziecka tak samo jak ja. To takie cudowne..


_______________________________________________

Na tym skończymy naszą pracę... Przepraszamy, że rozdziału nie było tak długo.
Mamy nadzieję, że ten powyżej, spodobał Wam się :)
Marta -  Szczególnie dedykuję ten rozdział dziewczynie z bloga - http://siostryswan.blogspot.com/ -  Zwariowanej Natalii. Twoje ostatnie opowiadanie było cudne i mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy.. :D
Razem też dedykujemy rozdział dla wszystkich, którzy to czytają :D
To czekamy na komentarze. Te dobre i te złe..
Pozdrawiamy ; **. !!!

5 komentarzy:

  1. Zaskoczyłyście mnie tym rozdziałem-pozytywnie oczywiście ;)
    -mmm...
    -tak... mmm
    Haha ;3 to było super <3 zapraszam do mnie esme-carlisle.blogspot.com
    Sorry że tak krótko, ale piszę z telefonu ;*
    Miłych wakacji i dużo weny Wam życzę.
    Pozdrawiam
    Eriss

    OdpowiedzUsuń
  2. podejrzewałam ciąże od dawna,
    a teraz wszystko się wyjaśniło.
    nie mogę się doczekać nn
    do napisania
    Kisielek ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny kiedy dodacie kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały od początku myślałam o ciąży <3 Cieszę się w końcu będą szczęśliwi :* Kiedy dodacie następny ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny :)
    W końcu Rose spełni swoje najskrytsze marzenie :) I Emmett będzie tatusiem! :D Uhh! On i ojciec?! Tych dwóch słow nie można używać w jednym zdaniu!
    Ale zaskakujesz :D
    Nie komentowałam wcześniej, bo nie miałam czasu, chociaż czytam zawsze ;D
    Dziękuję za dedyka :) Ciesżę się, że komuś podobało się to opowiadanie :)
    I dziękuję za tak miły kometarz, który zostawiłaś pod ostatnią notką :) Nawet nie wiesz ile on dla mnie znaczy :**
    No dobra, nie rozpisuję się :)
    Pozdrawiam Gorąco i Życzę Weny :**
    Zwariowana Natalia <3

    OdpowiedzUsuń