wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 20

Rozdział trochę inny od poprzednich.! Na wszelkie pytania, odpowiedzi znajdziecie pod spodem.! Zapraszamy do czytania :D
_______________________________

Rosalie.

Dzień przed ślubem...

To już jutro. Jutro Emmett będzie już mój na zawsze. Jestem taka szczęśliwa. Niestety do jutra jest jeszcze tyle czasu, że chyba zgłupieje, bo tak nie mogę się już doczekać tego, by zostać panią Cullen.
- Rose, ubieraj się w to. Mamy dla ciebie niespodziankę. - powiedziała Alice, która nagle wbiegła do mojego pokoju.
- Ale jaką niespodziankę i mamy, czyli kto ? - spytałam zdezorientowana.
- Ja, Bella i Esme, a jaką to się nie dowiesz, bo wtedy to nie będzie niespodzianka. - odpowiedziała i wybiegła z pokoju. Wzięłam to co mi rzuciła na łóżko i poszłam do łazienki. Postanowiłam, że najpierw się odświeżę, więc wzięłam krótki prysznic i dopiero wtedy ubrałam się w ubrania od Alice. Była to śliczna, krótka, czarna sukienka, która ledwo zakrywała mi tyłek i czerwone szpilki. Do tego założyłam złotą bransoletkę, kolczyki, pierścionki, wzięłam czerwoną kopertówkę i nałożyłam makijaż.  Moje włosy związałam w wysokiego koka. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół. W salonie siedziały Bella, Alice i Esme. Wyglądały nieziemsko.
- Ślicznie wyglądasz Rose. - powiedziała Esme.
- Dziękuję, wy także wyglądacie wspaniale, ale po co ubrałyśmy się jak na jakąś imprezę i gdzie są chłopaki.?
- Chłopaki porwali Emmetta, a my Ciebie. - odpowiedziała Alice, a ja nadal nic nie rozumiałam..
- Aha, a gdzie mnie porywacie.? - spytałam.
- Na wieczór panieński.! - krzyknęły wszystkie trzy.
- Och, ale czy wieczór panieński nie powinien być wieczorem? Mamy ranek, a dokładnie to szóstą, jakbyście jeszcze nie zauważyły.
- Zauważyłyśmy, ale twój wieczór panieński będzie trwał bardzo długo.. - odpowiedziała Bella.
Dziewczyny wstały i zaciągnęły mnie do samochodu. Jechaliśmy samochodem Alice.
- Bello, a z kim została Nessie.? - spytałam ciekawa.
- Z Jacobem. O jest naszym bliskim przyjacielem.
- Czyli Emmett z chłopakami także mają wieczór, a raczej dzień  kawalerski.?- spytałam.
- Tak, ale nie martw się. Nie będzie striptizerek. - powiedziała Alice. Bella i Esme zaśmiały się,
a ja myślałam o tym co robi mój misiek. Mój wieczór - dzień panieński zaczął się na lotnisku, a raczej w samolocie. To Alice zamówiła nam lot prywatnym samolotem na Wyspę Esme, z której miałyśmy wrócić dopiero około dwudziestej pierwszej w nocy. Lot zajął nam pięć godzin, ale było warto. Wyspa jest cudowna. Gdy weszłyśmy do domku, który był na wyspie, jakieś cztery dziewczyny krzyknęły " niespodzianka ". Szczerze mówiąc to nawet ich nie znałam, ale wyściskałam je i podziękowałam im. 
- Rosalie, poznaj Carmen, Kate, Irinę i Tanye. Nasza rodzina z Denali. Dziewczyny będą także na ślubie więc zaprosiłyśmy je na wieczór. Pomogły nam wszystko zorganizować. - powiedziała Esme.
- Miło mi i dziękuję.- powiedziałam i jeszcze raz przytuliłam, każdą po kolei.
- Nam także, a kim jest ta brązowowłosa piękność.? - zapytała Tanya. 
- Och, zapomniałam, że wy się jeszcze nie znacie. Kochane, to jest Bella, żona Edwarda i matka jego córki.- powiedziała Esme. Dziewczyny zrobiły dziwne miny. 
- Edward wrócił.? I ma córkę .?- spytała Carmen. 
- Tak, ale to długa historia, którą opowiemy Wam kiedy indziej, bo teraz czas na zabawę.! - krzyknęła Alice, a wszystkie dziewczyny kiwnęły głową i zaciągnęły mnie wgłąb domu. Byłam zachwycona jego wystrojem. Dziewczyny tak to zaprojektowały, że salon wyglądał jak jakaś najlepsza, droga dyskoteka w całym mieście. Nie dane mi było długo zachwycać się widokami, ponieważ Alice pociągnęła mnie za rękę na środek salonu i zawiązała oczy. Nic nie widziałam, ale czułam jak dziewczyny coś mi zakładają i śmieją się przy tym jak szalone. Ten ich śmiech był zaraźliwy, bo i ja po chwili zaczęłam się śmiać. Gdy już skończyły i odsłoniły mi oczy, spojrzałam w lustro, które przed chwilą musiała przynieść któraś z dziewczyn, ponieważ wcześniej go tu nie było. Miałam na sobie uroczą, ostro różową wstęgę jakie daje się modelkom, z napisem "ostatni dzień wolności ", na głowie miałam założoną opaskę ze świecącymi rogami diabła, z których zwisał różowy welon, a moje oczy podkreśliły wyrazistym, czarnym makijażem, jakbym naprawdę była jakąś wiedźmą z różkami. Spojrzałam na nie, ale one miały na sobie tylko opaski z rogami. Uśmiechnęłam się szeroko. Ciekawie co jeszcze wymyśliły te szalone dziewczyny. 
- No to jestem przebrana, wymalowana, więc do jeszcze będę robić mojego ostatniego dnia wolności? - spytałam z uśmiechem na twarzy.
- A teraz prezenty.! - krzyknęła Alice, która co chwilę gdzieś latała, przynosiła jakieś paczki, ozdoby i sama nie wiem co jeszcze. 
- Nie trzeba było - powiedziałam głośno, próbując przekrzyczeć muzykę, którą przed chwilą puściła Bella.
- Ależ trzeba. - powiedziała Kate, która jako pierwsza dała mi prezent. Były to różowe, puchate kajdanki. Podziękowałam jej i zaraz wpadłam w ręce następnej dziewczyny i tak dalej, aż wszystkie coś mi podarowały i dały kazania, jak to tracę wolność i takie tam. Od Iriny i Tanyi  dostałam zestaw skąpych, ślicznych szlafroczków, Bella podarowała mi skąpą, koronkową bieliznę mówiąc, że przyda mi się podczas miesiąca miodowego, od Esme i Carmen dostałam jakiś skąpy, skórzany strój diablicy z batem. Nie znałam Carmen, ale po Esme nie spodziewałabym się że może kupić mi coś takiego, ale gdy spojrzałam na nią pytająco, odpowiedziała : 
- Jak się bawić, to się bawić. 
Prezentu od Alice nie dało się przebić. Był to wałek do ciasta, którym miałabym wybijać głupotę z głowy Emmetta, kolejną bieliznę, na miesiąc miodowy i do tego czarne kajdanki. Cała Alice. 
Odłożyłam wszystkie prezenty na bok i podeszłam do dziewczyn, które coś szykowały. 
- I co teraz.? - spytałam po raz kolejny.
- Teraz zrobimy mały pokaz w super strojach,  ty będziesz sędziować, a  Esme będzie prowadzącą. Gdy już wybierzesz zwyciężczynię, zrobimy małą sesję zdjęciową. 
- A dlaczego ja sędziuję.? - zapytałam.
- Ty, ponieważ jutro będziesz już panią Cullen, a tak już jest, że panna młoda sędziuje, a Esme nie bierze udziału dlatego, że uważa, że jej nie przystoi latać w skąpym stroju po wybiegu, który znajduje się w pokoju obok. 
- Rozumiem.. 
- To teraz idziemy się przebrać.! - krzyknęły dziewczyny i pobiegły do łazienki. 
- Ty też musisz się przebrać. - powiedziała Alice, dając mi jakieś tkaniny, które ledwo zakrywają ciało.
- Okej. - powiedziałam i poszłam się przebrać. 

                                                               *

Pokój w którym znajdował się wybieg, wyglądał jak prawdziwe studio, w którym prezentują się prawdziwe modelki. Pod jedną ścianą stał stolik, na którym była karteczka " Jury ". Na przeciwko stolika, dziewczyny postawiły długą, białą płytę, która miała służyć im za wybieg. Po bokach wybiegu stały dwie ścianki, zza których miały wychodzić modelki. Ściany poobijały granatowym materiałem, na którym były pozawieszane zdjęcia różnych modelek i wstęgi z napisami " Wieczór Rose ". Wszystko było oświetlone, kolorowymi światłami. To wyglądało cudownie. W swoim stroju usiadłam na wyznaczonym dla mnie miejscu, a Esme włączyła muzykę i weszła na wybieg. 

- Za chwilę na wybiegu zobaczymy  sześć dziewczyn, które zaprezentują się nam w wybranych przez siebie strojach. Każda po kolei przejdzie po wybiegu, po czym Rosalie wybierze najlepszą. Nie przedłużając.. oto Bella - powiedziała i usunęła się z wybiegu.
Bella dumnie przeszła po wybiegu w swoim stroju piratki, a gdy stanęła na końcu, strzeliła swoim pistoletem, z którego poszedł różowy dym. Odwróciła się i poszła. Zaśmiałam się.
- Tanya. - powiedziała Esme, a na wybiegu pojawiła się śliczna anielica.
- Kate.!
- Alice.!
- Irina.!
- I ostatnia z dziewczyn - Carmen.!
Po przejściu Carmen, wszystkie dziewczyny po kolei, jeszcze raz przeszły po wybiegu i ustawiły się na końcu. Podczas całego przedstawienia, uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- A teraz Rosalie wybierze najlepszą.!- powiedziała Esme i podała mi mikrofon. Nie wiedziałam, którą wybrać. Wszystkie dziewczyny były wspaniałe, tak samo jak ich stroje, ale według mnie Bella była najlepsza. Po pierwsze miała bardzo pomysłowy i oryginalny strój, a po drugie strasznie spodobało mi się gdy wystrzeliła różowym dymem ze swojego pistoletu. 
- Wszystkie byłyście świetne, ale korona jest tylko jedna. Wygrywa Bella. - krzyknęłam. Wszystkie  dziewczyny zaczęły bić brawo, a Bella podeszła do mnie, jeszcze raz strzeliła dymkiem. Założyłam jej na głowę koronę, którą podała mi Esme i przytuliłam ją. Następnie Alice zaczęła latać z aparatem i robić masę zdjęć, do których musiałyśmy  pozować. Około godziny dwudziestej, wsiadłyśmy do naszego odrzutowca i odleciałyśmy z wyspy. Gdy byłyśmy już na lotnisku w Seattle, Alice ponownie zawiązała mi oczy i wsadziła mnie do samochodu. Ciekawie, gdzie teraz pojedziemy. Gdy dojechaliśmy na miejsce, Alice odwiązała mi oczy. Stałyśmy pod klubem o nazwie " Exsplision".
- Dziewczyny po co tu przyjechałyśmy?-zapytałam.
- Jak to po co.? W tym klubie będziemy bawić się do rana.! -odpowiedziała mi Bella.
- Dobra, dziewczyny nie gadać mi tu, tylko idziemy na imprezę!-wykrzyczała Carmen.
- Tak. Mniej gadania, więcej tańczenia.!.-powiedziałam.
Gdy weszliśmy do klubu pomyślałam o Emmecie. Ciekawiło mnie to, czy on także tak świetnie się bawi.
-Rose co ty taka zamyślona? Chodź tańczyć. - krzyknęła Esme, która chciała przekrzyczeć głośną muzykę.
Gdy tańczyłyśmy, podeszli do nas jacyś chłopacy.
- Hej dziewczyny!-powiedzieli chórkiem.
- Cześć.-odpowiedziałyśmy.
- Możemy zaproponować drinka.? - zapytał jeden z chłopaków.
- Pewnie.-odpowiedziała mu Alice.
- Alice, mogę cię o coś zapytać? Tak na osobności?-zapytałam.
- Tak, mów. - powiedziała, gdy dziewczyny odeszły.
- Chłopacy zaprosili nas na drinka, a to alkohol, my to wampiry i.....
- Rosalie, nie mówiłam ci o tym, bo myślałam, że to nie będzie potrzebne, ale teraz szybko ci o tym opowiem. A więc tak. Gdy wampiry wypiją dużą ilość alkoholu  to on wpływa na nas tak, jak na ludzi.- przerwała mi Alice i szybko wszystko wytłumaczyła.
- Aha, dziękuje. Chodźmy już do dziewczyn.
- Proszę, to drinki dla was.-powiedziała Esme, gdy do nich dołączyłyśmy.
- Tak w ogóle to się nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Taylor, a to mój kolega Rob.
- Ja jestem Rosalie, to Esme, Alice, Bella, Carmen, Kate, Irina i Tanya. Dziś obchodzimy mój wieczór panieński. -powiedziałam, wskazują palcem na dziewczyny.
- Aha. To kiedy ślub?-zapytał Taylor.
- Jutro.-odpowiedziałam mu i zaśmiałam się.
- To najlepszego.
- Dziękuje.
-  A tak w ogóle to ciekawe stroje. - powiedział Taylor, lustrując nas od góry do dołu.
Spojrzałyśmy na siebie. Nadal miałyśmy na sobie stroje, które nosiłyśmy na wybiegu. Zaśmiałyśmy się i podziękowałyśmy. 
- Może idziemy potańczyć?-zapytał nas Rob.
- Pewnie.-odpowiedziała Irina.
Resztę mojego dnia spędziliśmy na tańcach i popijając drinki..

                                                                              *
Emmett.

Dzisiejszy dzień był cudowny. Edward, Jasper, Carlisle i Elzar urządzili mi wieczór kawalerski. Już nie pamiętam kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłem. Chłopacy zorganizowali super imprezę. Naprawdę jestem im wdzięczny.  Z tego co słyszałem Alice, Bella, Esme, Kate, Irina, Carmen i Tanya, zorganizowały wieczór panieński dla mojej Rose i chyba dobrze się bawią, bo my z chłopakami wróciliśmy do domu jakąś godzinę temu, a ich jeszcze nie ma. Jest już pierwsza w nocy, a ja martwię się o Rose. Tak późna godzina, a mojego anioła nie ma w domu. Alice mówiła, że wróci cała i zdrowa, ale czy tej mojej kochanej siostrzyczce można wierzyć?
- Ej, Emmett o czym tak myślisz?-zapytał Jasper.
- O Rose się martwi.-powiedział Edward, który czytał mi w myślach.
- Nie martw się Emmett, zaraz wrócą.-powiedział mój ojciec.
-  Mam nadzieję
- Carlisle, włącz telewizor. Może jest jakiś film.-powiedział Jasper.
- Dobrze.- odpowiedział Carlisle i włączył telewizor. Właśnie leciały wiadomości. 
- W klubie "  Exsplosion " jak co noc trwa zabawa. Czym by było życie bez zabawy, ale naszym zdaniem powinno zachowywać się umiar. Niestety nie wszyscy o tym wiedzą. Sześć dziewczyn bawiących się w klubie, zapomniało o jakichkolwiek zasadach i bawią się w najlepsze. Niestety przesadziły z alkoholem i niezbędna była interwencja policji. Nasze jakże rozrywkowe, nie znające skrupułów dziewczyny, zaczęły awanturować się z barmanami i gośćmi klubu. Na szczęście ktoś wezwał policję, która zajęła się imprezowiczkami i odwiozła je do domu. Mamy nadzieję, że sytuacje tego typu, nie są częstymi. 
   Dla NiusPauMar - Margaret Jonson. 
- Ciekawe kto to? -powiedział Edward.
- Tak, ciekawe, a swoją drogą. Co byście zrobili, gdyby to były nasze dziewczyny? - zapytał Jasper.
-  Ja chyba wiem kim były te dziewczyny. I myślę, że zaraz się przekonamy, co byśmy zrobili.- powiedziałem, wskazując palcem na wóz policyjny, który właśnie podjechał pod dom. Chłopacy patrzyli z wściekłością w okno.
- Proszę.- powiedział Carlisle, gdy otworzył drzwi funkcjonariuszom i dziewczynom.
- Dobry wieczór. Starszy aspirant Lidia Małecka. Dostałam zgłoszenie, że w jednym z klubów w Seattle bawią się strasznie pijane dziewczyny. Według ich, to właśnie tutaj mieszkają. Czy dobrze trafiliśmy? - zapytała pani Lidia.
- Tak. Bardzo dziękujemy za odstawienie nam dziewczyn i przepraszamy za kłopoty. -odpowiedział Carlisle, wpuszczając dziewczyny do domu. Esme złapał za ramię i ustawił koło siebie.
- Nie ma za co. Dobranoc.-odpowiedziała policjantka i wyszła z domu. Dziewczyny usiadły na sofie i uśmiechały się od ucha, do ucha.
- Dziewczyny, czy wy mądre jesteście? - zacząłem wrzeszczeć.
- Zgłupiałyście, czy jak.? W ogóle jak wy wyglądacie. W striptiz zachciało się wam bawić.? - krzyczał Jasper. Carlisle, posadził pijaną Esme na fotelu i także zaczął na nią wrzeszczeć :
- Nie spodziewałbym się tego po tobie, Esme! Miałyście urządzić Rosalie wieczór panieński, a nie upijać się jak wariatki i awanturować się w klubach.! Co wy sobie myślałyście .!?
- Oszalały! No oszalały.! Bella, ty mądra jesteś.? A co by było gdyby Renesmee Cię taką zobaczyła.? O czym wy myślałyście.? Nie spodziewałem się tego po was dziewczyny.! -wrzeszczał  Edward.
- Oj chłopcy, musiałyśmy się zabawić. Chodź raz trochę rozrywki, a nie ciągłe siedzenie w domu.!-powiedziała Bella, której uśmiech nie znikał z twarzy.
- Ale bez przesady.! I w ogóle co to za stroje? Rose, jutro ślub, a ty bawisz się w klubie w striptizerkę.?-krzyknąłem. Byłem strasznie zdenerwowany i nie mogłem się opanować.
- Braciszku, zostaw już Rosalie. To nie jej wina.! -powiedziała Alice.
- Jak to " nie jej wina " .!? To ja tańczyłem w stroju jakiejś diablicy w klubie, robiłem awantury barmanom.? To mnie przywiozła do domu policja.?! Ja także miałem wieczór kawalerski, ale jakoś stoję o własnych nogach i kompletnie ubrany, a ona.? Alice, nie broń jej. Rosalie ma swój rozum i gdyby chciała, nie doprowadziła by się do takiego stanu.! - krzyczałem.
- Emmett ma rację.! Ja wiedziałem, że jesteś szalona, ale nie spodziewałem się tego.! Jak ty wyglądasz? Ja jestem ciekawy co wy tam jeszcze robiłyście.? - Jasper, krzyczał na Alice.
- A ty mamo jesteś najstarsza, a nawet ich nie upilnowałaś?-wykrzyczał Edward.
- Czyli według was jestem za stara, żeby się bawić?-odpowiedziała mu Esme. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałem. Język jej się plątał i ledwo co siedziała na fotelu.
- Możesz, ale rozsądnie.! - dodał Carlisle.
- A ty Carmen.? Myślisz, że Ci się upiecze.? O nie, nie moja panno! Już.! Idziemy do naszego pokoju.! Musisz doprowadzić się do porządku.! - krzyczał Eleazar. Wziął Carmen na ręce i zaniósł do ich pokoju.
- To może my już pójdziemy do siebie. - powiedziała Tanya. Wzięła pod rękę Kate i Irinę i wyszły potykając się o własne nogi.
-Ja także zabieram Belle do domu. -powiedział Edward.
- Ja nigdzie nie idę.! - krzyknęła.
- Wstawaj.! - krzyknął głośno Edward. Bella, aż podskoczyła do góry i od razu się podniosła.
- Do zobaczenia na ślubie. - pożegnał się jeszcze Edward.
- O ile takowy się odbędzie.! - krzyknąłem za nim. Rosalie, spojrzała na mnie wystraszona.
- Jak to? - spytała.
- Normalnie.! Zobacz jak ty wyglądasz.! Napita, rozmazana i do tego ten strój.! Czy ty w ogóle wytrzeźwiejesz do jutra.? - odpowiedziałem jej zdenerwowany.
- Alice! Wstawaj! Idziemy do pokoju.! - krzyknął Jasper.
- Esme! Ty także! Ale to już! - dodał jeszcze Carlisle.  Wszyscy się już rozeszli, a Rose położyła się na kanapie. Spojrzałem na nią zrezygnowany. Było mi cholernie przykro. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. Położyłem na łóżku, zdjąłem ten głupi kostium i ubrałem jej normalne dresy i koszulkę, obmyłem twarz zimną wodą i usiadłem obok niej.
- Emmett.?
- Co.!? - odburknąłem jej.
- Bardzo Cię przepraszam. Na prawdę mi przykro, ale to jakoś samo tak wyszło.
Ten cały wieczór panieński.. Przepraszam.
- Rose, ale jak to " jakoś samo tak wyszło " ? Czy ty nie wiedziałaś co robisz?
- Przepraszam. Ja tak bardzo przepraszam.! - powiedziała i zaczęła płakać.
- Rose tu nie ma co płakać. Uspokój się.
- Bardzo jesteś na mnie zły.?
- Cholernie wściekły. - odpowiedziałem jej.
- Przepraszam.! Kocham Cię.! - powiedziała i przytuliła się. Choć miałem ochotę odepchnąć ją, to nie zrobiłem tego. Przecież wciąż ją kocham i choć strasznie mnie wkurzyła, to nigdy się nie zmieni.
- Dobrze się czujesz.?
- Nie. Kręci mi się w głowie, ale to nic. Dziękuję Ci Emmett. - powiedziała.
- Za co mi dziękujesz.?
- Za to, że się mną opiekujesz, za to, że mnie kochasz i za to, że jesteś.! - powiedziała.
- Kocham Cię, jestem i zawszę będę, ale obiecaj mi, że już nigdy nie zobaczę Cię w takim stanie.
- Obiecuję. Kocham Cię.!
- Oj, Rosalie. Moja mała Rose. Idź weź prysznic. Pomoże z bólem głowy.
- Tak. Masz rację. - powiedziała i poszła do łazienki. Ciekawie jak tam reszta dziewczyn. Oby do jutra wszystkie wytrzeźwiały. Jutro.! Jutro Rosalie będzie moją żoną. Tak bardzo się cieszę.

_____________________________________________

A więc zaczniemy od tego, że postanowiłam z Paulą, że u nas wampiry mogą się napić. Jeśli komuś ten pomysł się nie podoba to trudno.
Nazwa klubu, tak samo jak nazwy sklepów z poprzedniego rozdziału, są wymyślone przez nas.
Co do strojów dziewczyn i ogółem całego wieczoru panieńskiego Rose ...
Mamy nadzieję, że nie pomyślicie o nas jak o jakichś .. no nie wiem.. ale powiem szczerze, że pragnęłyśmy aby ten rozdział był jak najlepszy.!!
Mamy nadzieję, że nikogo nie uraziłyśmy i nie przesadziłyśmy z tym panieńskim, ale to pozostawiamy już waszej ocenie.
Dziękujemy za komentarze i życzymy miłej lektury. ; D

6 komentarzy:

  1. Rozdziała cudowny trochę się śmiałam ale w oczach też pojawiły się łzy bałam się z nie będzie ślubu.Pozdrawiam i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.!
    Ten rozdział jest zajebisty.! Ostry ten wieczór panieński :D
    Kłótni na końcu nie da się przebić .!
    A później taka słodka zgoda..

    " - Bardzo jesteś na mnie zły.?
    - Cholernie wściekły. - odpowiedziałem jej. " - haha! Dobra odpowiedź :D

    " - Za to, że się mną opiekujesz, za to, że mnie kochasz i za to, że jesteś.! - powiedziała.
    - Kocham Cię, jestem i zawszę będę, ale obiecaj mi, że już nigdy nie zobaczę Cię w takim stanie.
    - Obiecuję. Kocham Cię.! " - słodkoo.!!! <3<3<3

    A już w następnym ślub!! Nie mogę się doczekać.!!
    Oby rozdział był szybko :D

    Dziewczyny jesteście genialne !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział :P Śliczny zestaw ^^ Dużo weny!!! Tymczasem zapraszam na nowy rozdział Esme-Carlisle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jeden i jeszcze raz.....
    Jak to przeczytałam to mi się to skojarzyło ;p
    koniec z karaoke i imprezami ;/
    Żart ;D
    Rozdział super i fajnie, że mogą wypić .
    Obstawiałam, ze to faceci się upiją do nieprzytomności ;/
    super i interwencja policji ;D
    Czekam na nn i do napisania ;D
    Kisielek ;D
    PS:Zapraszamy na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, cudny rozdział :) Naprawdę, świetny!
    Brak słów... :)
    Sorka, ale komentuje z anonima :(
    Anka

    OdpowiedzUsuń