To już dzisiaj. Dzisiaj będę żoną Emmetta. Właśnie siedzę z Alice i Bellą w mojej łazience i dziewczyny pomagają mi w przygotowaniach. Wszystko jest już gotowe i powoli przybywają pierwsi goście. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem kto ma być na naszym ślubie, ponieważ to Alice zapraszała gości. Strasznie się cieszę, że Emmett mi wybaczył. Naprawdę wystraszyłam się gdy oznajmił, że ślubu może nie być. Ten cały wieczór panieński.. Było zajebiście, ale nie chcę tego powtarzać. Przez ten wieczór mogłyśmy mieć spore kłopoty.
- Jak tam się czujecie dziewczyny.?
- Ja koszmarnie- odpowiedziała Bella.
- Ja także. Jasper nadal się do mnie nie odzywa. Stwierdził, że poczuł się zdradzony.
- Oj masakra.. Później się go udobrucha.. - powiedziałam.
- Tak. A swoją drogą, to ciekawie jak czują się Kate, Irina, Tanya i Carmen. Słyszałam, że Eleazar strasznie się zdenerwował.- powiedziała Bella.
- Tak. Bello, a jak tam u Ciebie? Edward mocno zły?
- Tak.. Dzisiaj rano nie pozwolił mi nawet dotknąć Renesmee, a wczoraj jak dobiegliśmy do domu to zaniósł mnie do sypialni, a sam całą noc spędził w salonie, a gdy do niego podeszłam aby go przeprosić, wygonił mnie mówiąc, że nie chce mnie teraz widzieć.
- Och.. A ty Rosalie? - zapytała Alice.
- Emmett był na mnie " cholernie wściekły " jak to powiedział, ale pogodziliśmy się. W końcu dzisiaj ślub. - odpowiedziałam jej.
- Taka to ma dobrze.
- Tak, ale teraz zabieramy się już do roboty. Nie mamy za dużo czasu.
- Okej. Ja Cię uczeszę, a Alice zrobi Ci makijaż. - powiedziała Bella.
- Jesteście kochane. Dziękuję! - odpowiedziałam i przytuliłam je. Usiadłam na krześle, a dziewczyny robiły swoje. Pół godziny potem moje włosy i makijaż były gotowe. Została nam jeszcze godzinka więc ubrałam się w suknię i wszystkie dodatki, a dziewczyny poszły ubrać swoje sukienki i przyszykować się. Gdy Alice z Bellą wyszły z pokoju, wszedł Edward z Renesmee, która miała sypać kwiatki. Wyglądała prześlicznie w swojej czerwonej sukience, kręconych, ładnie ułożonych rudych loczkach i bielutkich pantofelkach na lekkim podbiciu. Uśmiechnęłam się do nich.
- Cudownie wyglądasz Rosalie. Naprawdę ładna sukienka i w ogóle.. - powiedział uśmiechnięty Edward.
- Och, dziękuję Ci. - odpowiedziałam. - Ty także wyglądasz całkiem przyzwoicie.- Edward był ubrany w czarny, bardzo ładny garnitur, w którym wyglądał naprawdę dobrze.
- Dzięki. Przyprowadziłem Renesmee. - odpowiedział krótko.
- Och. Witaj kochanie. - powiedziałam i przytuliłam mocno malutką.
- Cześć ciociu.! - krzyknęła radośnie. - Ślicznie wyglądasz. Jak księżniczka. - powiedziała jeszcze i usiadła na krześle.
- Dziękuję kochanie. Ty też wyglądasz przepięknie. - odpowiedziałam jej i pogłaskałam ją po główce. Spojrzałam na Edwarda, który z uśmiechem na ustach przyglądał się tej scenie.
- Macie cudowną córeczkę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Tak. Renesmee jest kochana. Rosalie, przepraszam jeśli Cię teraz zasmucę, ale muszę to powiedzieć. Naprawdę żałuję, że ty i Emmett nie możecie mieć dzieci. Wiem, że Cię to boli. Przykro mi. - powiedział. Zrobiło mi się smutno, ale byłam mu wdzięczna za to, co powiedział.
- Tak. Mi także jest przykro, ale muszę żyć dalej. Szczerzę wierzę, że kiedyś będzie taka szansa i będę mieć dziecko, które wychowam razem z Emmettem. Będziemy szczęśliwi jak Ty i Bella. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Życzę Wam tego z całego serca. - powiedział. Przez chwilę panowała ciążąca cisza. Nawet Renesmee się nie odzywała tylko siedziała na krześle i uśmiechała się do nas. Kiedy cisza stała się już zbyt ciążąca, postanowiłam ją przerwać i rozładować atmosferę.
- Słyszałam, że jesteś jeszcze zły na Bellę. Nie potrzebnie. Wiem, że źle zrobiłyśmy, ale... - nie wiedziałam co powiedzieć.
- W każdym razie, nie gniewaj się tak na nią, ponieważ nie chcę aby na naszym ślubie ktoś się kłócił, czy gniewał. Zrobicie przykrość mi i Emmettowi. - dokończyłam.
- Dobrze. Niech Ci będzie. Co nie zmienia faktu, że za przeproszeniem zachowałyście się jak idiotki. - powiedział, uśmiechnął się i po raz kolejny przytulił się do mnie po przyjacielsku.
- Dzięki. - odpowiedziałam. W tym samym momencie weszła Alice z Bellą.
- Mamusia.! -krzyknęła Renesmee i skoczyła na Belle.
- Cześć kochana.! Witaj Edwardzie. - powiedziała Bella i uśmiechnęła się nieśmiało do męża, jakby bała się jego reakcji. Zaśmiałam się i powiedziałam:
- Nie przejmuj się. Już się na ciebie nie gniewa. Wszystko okej. - Edward jak na potwierdzenie moich słów przytulił się do niej.
- Ale żeby to było ostatni raz. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Cudownie wyglądacie. - powiedziałam.
- Dziękuję. - odpowiedziały równocześnie.
- Tak. Wyglądacie olśniewająco, a szczególnie ty, Rose. - powiedział Carlisle, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Dziękuję tato. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Ja już sobie pójdę, ponieważ zrobiło się tu tłocznie, a poza tym ceremonia za chwilę się zacznie. - powiedział Edward. Spojrzałam na zegarek. Za piętnaście minut wszystko się zacznie. Nagle zaczęłam panikować. Nie wiem dla czego, bo przecież kocham Emmetta i on kocha mnie. Po prostu takie nerwy przedślubne.
- Carlisle, przyniosłeś nasze kwiaty? - zapytała Alice.
- Tak, oto one. - powiedział i podał nam kwiaty.
- Edward zaraz powinien zacząć grać. Rose jesteś gotowa? - zapytała Bella. Niby byłam gotowa, ale strasznie się denerwowałam.
- Nie. Tak. Sama nie wiem. A jak się przewrócę w drodze do ołtarza, a jak pomylę słowa przysięgi, a jak...
- Wszystko będzie dobrze. Rose nie masz się czym martwić. Pamiętaj, że tam, przy ołtarzu, czeka na Ciebie Emmett. Nie możesz go teraz zawieść. Uspokój się! - powiedziała Alice, przerywając mi.
- Ale..
- Nie ma żadnego " ale " . Gdy Edward zacznie grać, Renesmee wyjdzie jako pierwsza, a ja z Bellą zaraz po niej. Następnie wyjdziesz ty z Carlisem. Rozumiesz.? - zapytała Alice.
- Tak. - pokiwałam głową twierdząco. " Nie mogę się denerwować. Nie mogę dać plamy. Tam czeka na mnie Emmett. Mój narzeczony, a za parę minut mój mąż. Tak. To na nim muszę się skoncentrować. Kocham go. " - powtarzałam sobie w myślach.
- Rose jesteś gotowa? - zapytał Carlisle.
- Tak.
- To chodźmy. - powiedział. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do salonu, który na czas ceremonii był pusty, ale ozdobiony białymi kwiatami, balonami i z którego miałam wyjść na ogród, gdzie znajdowali się goście, pastor, rodzina i Emmett. Alice dała znak Edwardowi, że jesteśmy już gotowi i do moich uszu dotarły pierwsze nuty marsza weselnego, uzupełnionego nowymi nutami dodanymi przez Edwarda, przez co stał się jeszcze piękniejszy. Renesmee zaczęła iść wolnym krokiem, dopasowując się do rytmu muzyki i sypiąc kwiatki. Za nią ruszyły Alice i Bella. Przyszedł czas na mnie i Carlisle'a.
- Gotowa?- zapytał, uśmiechając się szeroko i mocniej ściskając moją rękę, dodając mi otuchy.
- Gotowa i szczęśliwa jak nigdy dotąd. - powiedziałam. Ruszyliśmy. Wszyscy się odwrócili i uśmiechali się do mnie co dodało mi otuchy. Szliśmy, dopasowując kroki do muzyki. Rozglądałam się zachwycona. Do ołtarza prowadził długi, czerwony dywan, a po jego bokach stały krzesła dla gości. Na samym końcu była altana pod którą mieliśmy się pobrać. Pięknie.! Było dużo gości. Szczerze mówiąc, to nikogo z nich nie znałam. Cała Alice. Zaprosiła wszystkich przyjaciół Cullenów i prawie całe miasteczko Forks, choć nie wiem po co. Nie ważne. Teraz najważniejszym widokiem dla mnie był Emmett, stojący przy ołtarzu, uśmiechający się do mnie. Gdy ujrzałam jego twarz zapragnęłam do niego podbiec, rzucić się mu na szyję i powiedzieć te jedyne w swoim rodzaju " tak ". Nagle melodia, którą grał Edward, stałą się bardzo powolna. Ślimacza wręcz. W końcu Carlisle podał moją dłoń Emmettowi. Stanęłam na przeciwko niego i uśmiechnęłam się. Boże jak ja go kocham!
- Panie i panowie. Zebraliśmy się dzisiaj, w tym jakże pięknym i radosnym dniu, aby połączyć tych dwoje młodych ludzi węzłem małżeńskim. Jeśli ktoś zna jakiś powód, dla którego to małżeństwo nie może zostać zawarte, niech powie teraz, lub zamilknie na wieki.! - powiedział pastor. Cisza...
- A więc zaczynajmy. Czy ty Emmecie Cullen, bierzesz tę oto Rosalie Hale za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
- Tak. Obiecuję być Ci wiernym, opiekować się tobą, pocieszać gdy będziesz smutna, trwać z tobą w zdrowiu i chorobie i kochać najmocniej na świecie. - powiedział Emmett z wielkim uśmiechem na ustach.
- A cz ty Rosalie Hale, bierzesz tego tu Emmetta Cullen za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
- Tak. Obiecuję być Ci wierną, opiekować się tobą, pocieszać gdy będziesz smutny, trwać z tobą w zdrowiu i chorobie i kochać najmocniej na świecie.
Nałożyliśmy sobie obrączki na palce.
- A zatem ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.- dokończył pastor. Szczęśliwa, spojrzałam na Emmetta, który się właśnie pochylał, by mnie pocałować. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam tak blisko siebie na ile to było możliwe. Zaśmiał się krótko. W końcu nasze usta złączyły się w długim, słodkim pocałunku. Nie dochodziło do mnie nic innego jak to, że właśnie zostałam żoną Emmetta. Rosalie Cullen. Jaka ja jestem szczęśliwa. Gdy oderwaliśmy się od siebie, wszyscy zaczęli klaskać, gwizdać i wiwatować. Odwróciłam się w stronę gości i uśmiechnęłam się.
- Moja cudowna żona. Tak Cię kocham. - szepnął mi do ucha Emmett, a ja na te słowa wyszczerzyłam się jak głupia i cmoknęłam go w policzek.
- Mój przystojny mężulek.
*
Emmett.
Właśnie parę minut temu, Rosalie została moją żoną. Teraz będzie ze mną na zawsze. Ciesze się, że wybaczyłem jej ten cały "wieczór panieński". Przykro mi, że tak na nią nawrzeszczałem, ale teraz nie ma co o tym myśleć. Dziś jest nasz wielki dzień. Właśnie siedzimy przy stole, pod namiotem, który przyszykowali Carlisle i Jasper. Były tam rozstawione stoły i miejsce na tańce.
-Emmett, synku. Gratuluje ci takiej żony jak Rosalie. Życzę wam z całego serca wielkiego szczęścia, miłości i żebyście zawsze byli ze sobą szczęśliwi.- powiedziała moja mama, płacząc.
-Dziękujemy bardzo mamo! -powiedziałem z Rose jednocześnie do Esme, która wciąż płakała. Wszyscy nam gratulowali, ściskali i tak dalej. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że Rosalie jest moja na zawsze.
-Ja chciałabym wznieść toast za Rose i Emmetta.! -powiedziała Bella. Wszyscy wstali i zaczęli bić brawa. Ja przyciągnąłem do siebie Rosalie i pocałowałem ją po czym brawa były jeszcze głośniejsze. Uśmiechnęła się szeroko. Jaka ona piękna.
-A teraz para młoda zatańczy pierwszy taniec.!-powiedział Edward, który włączył właśnie muzkę.
Wziąłem moją Rose za rękę i weszliśmy do koła, które utworzyła reszta gości i zaczęliśmy tańczyć.
-Kocham Cię skarbie.-wyszeptała mi Rose do ucha.
Nie odpowiedziałem jej, tylko ją pocałowałem. Gdy oderwałem od niej usta moje oczy powędrowały na Alice, która była strasznie smutna. Nie cieszyła się, że Rosalie została moją żoną ? Później z nią o tym pogadam. Gdy tak tańczyłem z moją Rose na środku parkietu, uświadomiłem sobie, jakim wielkim szczęściem zostałem obdarowany. Jak dobrze, że wtedy ją znalazłem, że nie udało jej się zabić. Wszyscy przyglądali się nam z uśmiechem, robili zdjęcia i szeptali jak pięknie razem wyglądamy. Cudowny dzień. Skończyła się piosenka i niektórzy usiedli do stołów, a niektórzy tańczyli.
- Odbijamy! Ja także chcę zatańczyć z panną młodą.! - powiedział Edward. Oddałem mu Rosalie i postanowiłem, że po rozmawiam z Alice.
- Alice możemy porozmawiać?-zapytałem jej.
- Tak.-odpowiedziała. Wyszliśmy z namiotu i usiedliśmy na ławeczce.
- To o czym chciałeś porozmawiać?-zapytała mnie.
- Chciałem tylko zapytać dlaczego jesteś taka smutna?
- Nie ważne.
- Właśnie, że ważne. Nie lubię jak jesteś smutna.. Poza tym dziś jest ważny dzień dla mnie i dla Rose. Uśmiechnij się. -powiedziałem i objąłem ją.
- Chodzi mi o to, że jest wasz ślub, a nawet teraz Jasper nie chce się do mnie odzywać. Strasznie obraził się o ten wieczór panieński. Nie rozumiem go. Przecież go nie zdradziłam, a on czały czas powtarza, że poczuł się zdradzony... - powiedziała płacząc.
- Alice, nie przejmuj się. Jasperowi przejdzie, a skoro tak uważa, to jest debilem.! Z tego co wiem to Edward, Carlisle i ja wybaczyliśmy dziewczyną. Nie wiem jak jest z Carmen, ale widziałem, że przytulała się do Eleazara. Jasperowi też przejdzie. -powiedziałem, przytulając ją.
- Tak.. -powiedziała i uśmiechnęła się.
- O.! Emmett tu jesteście. Chodź, bo wszyscy nas szukają. - podszedłem do Rosalie i wziąłem ją na ręce. Zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek.
- Chodź Alice.-powiedziałem.
- Nie ja tu sobie jeszcze posiedzę, ale wy idźcie.
- Okej, ale pamiętaj o co Cię prosiłem. - powiedziałem i wszedłem z Rose do namiotu.
Wszyscy zaczęli klaskać. Postawiłem moją żonę na ziemi i przyjrzałem się jej. W swojej pięknej, białej sukni, welonie i w ogóle całym tym ślubnym wizerunku wyglądała przepięknie.
- Rose, Emmett. Czas na tort. Chodźcie! - powiedziała Bella, która naglę się przy nas pojawiła. Poszliśmy za nią. Na samym końcu namiotu, stał przepiękny, duży tort. Niby wampiry nie jedzą, ale trzeba zachowywać pozory, ponieważ zaproszeni zostali także ludzie. Jednak taki tort sam się prosił, żeby go zjeść. Rosalie wzięła nóż, a ja ująłem jej dłoń i razem ukroiliśmy kawałek tortu. Wziąłem na łyżeczkę kawałek i nakarmiłem nim Rose, a ona zrobiła to samo. Zaśmialiśmy się do siebie i odwróciliśmy się do gości. Wszyscy robili nam zdjęcia, uśmiechali się i krzyczeli różne, śmieszne rzeczy.
- Emmett, porywam ci żonę i idę z nią zatańczyć.! -krzyknął Eleazar Eleazar porwał rosalie do tańca, a ja postanowiłem poszukać Jaspera. Ciężko tu było kogoś znaleźć, ponieważ było bardzo dużo gości i do tego wszyscy tańczyli.
-O! Jesteś Jazz. Możemy porozmawiać?- zapytałem Jaspera, gdy już go znalazłem.
-No mów szybko, bo chcę zatańczyć z Rose.
-Proszę cię. Pogadaj z Alice. Ona siedzi teraz na zewnątrz i płacze, ponieważ nie chcesz się do niej odzywać.- wytłumaczyłem mu szybko.
-Jesteś pewny, że płacze?
-Tak, bo z nią rozmawiałem. Jak nie chcesz jej stracić to lepiej idź z nią pogadać. Chyba nie chcesz zrobić mi i Rosalie przykrości i kłócić się z ukochaną na naszym ślubie.
-Okej. Pogadam z nią.. - powiedział. Jego mina mówiła, że jest mu przykro. Chyba zrozumiał, że źle robi, nie rozmawiając z Alice. Gdy tylko Jasper odszedł, Bella porwała mnie do tańca.
*
Rosalie.
Dzisiejszy dzień jest najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Teraz nie jestem już Rosalie Hale tylko Rosalie Cullen. Alice wszystko dokładnie zaplanowała. Po wzajemnym nakarmieniu się tortem był czas na zabawę i tańce, później było dużo śmiechu, ponieważ zaczęły się tak zwane oczepiny. Było dużo fajnych zabaw, ale najbardziej zapamiętam, jak Emmett zębami, ściągał mi podwiązkę z nogi, nurkując pod moją sukienkę, albo jak rzucałam welonem, a Emmett rzucał krawatem. Welon złapała Tanya, a krawat Edward. Gdy tańczyli, dokładnie było widać, że nie przepadają za sobą z czego było dużo śmiechu. Alice zorganizowała także tak zwany - test na zgodność - gdzie wszystkie odpowiedzi oprócz dwóch, różniły się od siebie. Pytania brzmiały tak :
- kto pierwszy powiedział "kocham Cię"?
- kto lepiej prowadzi samochód?
- kto będzie trzymał kasę?
- kto pierwszy wyciąga rękę po kłótni?
- kto pierwszy nawiązał znajomość?
- kto będzie rządził w sypialni?
- Z kim tańczyłeś, że cię nie widziałam?-zapytałam
- Z nikim. Godziłem Jaspera i Alice.
- Ojej. Zaponiałam. Miałam ich dziś przed ślubem pogodzić. Wszystko już ok? Alice wydawała się taka smutna...
- Wszystko ok. Nie rozmawiajmy już o tym.
- Kocham Cię.! - powiedziałam i pocałowałam Emmetta.
Nasz pocałunek przerwał głos Carlisle' a.
- A teraz chciałbym wznieś toast za nowo powstałe małżeństwo.! - powiedział. Wszyscy ponownie zaczęli klaskać.
- A teraz nastąpił czas na ostatni taniec naszych nowożeńców, nim wyruszą w swoją podróż poślubną. Emmett zatańczy z Esme, a ja z Rosalie. Carlisle wziął mnie za rękę, a Emmett wziął Esme i zaczęliśmy tańczyć.
-Będziemy za wami tęsknić .-powiedział Carlisle.
-My za wami też tato. W sumie to za kilka dni lecisz z Esme na jej wyspę. Na pewno czas Wam szybko zleci. -odpowiedziałam mu.
- Tak. Masz rację. Rose, mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. - powiedział Carlisle z zatroskaną miną.
- Ja także mam taką nadzieję. - odpowiedziałam i przytuliłam się do Carlisle' a.
Gdy skończyła się piosenka, Emmett wziął mnie na ręce.
-A teraz porywa moją żonę na cały miesiąc.-krzyknął i wbiegł do domu, zanosząc mnie do naszej sypialn, gdzie miały być przygotowane przez Alice walizki. Jeszcze nim weszliśmy, usłyszałam śmiechy ludzi i wampirów.
-Kocham Cię.-powiedział Emmett, stawiając na podłodze.
-Ja ciebie bardziej.-powiedziałam i pocałowałam go.
- Nie jestem tego taki pewien. Kocham Cię jak wariat, a od dzisiaj jesteś już moja na wieczność. - zaśmiałam się krótko.
- Tak. Dzisiejszy dzień, jest najpiękniejszym dniem w całym moim dotychczasowym życiu. - odpowiedziałam i przytuliłam go czule.
Poszłam się przebrać w normalną sukienkę, a Emmett wziął nasze walizki i powiedział :
-No to co? Jedziemy na lotnisko.?
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie wiem, gdzie my w ogóle spędzimy cały następny miesiąc.
- A tak w ogóle to gdzie spędzimy nasz miesiąc miodowy? - zapytałam.
- Niespodzianka.
Gdy wyszliśmy z domu, wszyscy się z nami żegnali, gratulowali i życzyli miłej podróży. Wsiadłam z Emmettem do samochodu i odjechaliśmy, żegnani brawami i gwizdami gości.
- Czy mówiłem Ci już, że Cię kocham.?- zapytał Emmett.
- Tylko raz, czy dwa. No ewentualnie tysiąc razy. Ja Ciebie też Emmett. Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam mu, łapiąc go za rękę.
______________________________________________________________
No i oto spóźniony 21 rozdział. No nic.
Mamy nadzieję, że się Wam spodobał.
Z góry przepraszamy za błędy :D
Szczerze mówiąc to ciężko nam się go pisało. Heh...
Przepraszamy, że tak późno i od razu mówimy, że nie wiemy, czy wyrobimy się z następnym rozdziałem do soboty. Mniejmy nadzieję, że tak :d
Okej.. Pozostawiamy rozdział do waszych szczerych opinii.
Pozdrawiamy ; **.. !
Ps. Dodałyśmy nową zakładkę " bohaterowie ". Zapraszamy do obejrzenia :)
Super rozdział
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny ?
kolejny już się piszę. :P
Usuńmamy nadzieje, że będzie dodany jak najszybciej. ; D ; *
wesele jak się patrzy ideale,
OdpowiedzUsuńciekawi mnie jak odpowiadali na te wszystkie pytania ;]
no to czekam na nn i wieści,
gdzie Emmett zabiera Rose na miesiąc miodowy ;D
papa ;D
Narobiłaś mi apetytu tym rozdziałem i chcę więcej!!! Czekam na nowy rozdział :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn Esme-Carlisle.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeju, jak ja kocham ślubyy :D A wy to tak super opisałyście! No serio, noo!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga!
I świetne tło! :)
Teraz już mam laptopa, więc będę regularnie czytać, obiecuję :)
Pozdro ;)