Emmett.
Dopłynęliśmy właśnie na wyspę, którą wynająłem nam na trzy tygodnie. Jest tu pięknie, a co najważniejsze nie będzie tu ludzi, ponieważ przez całe trzy tygodnie wyspa jest nasza.
- Podoba Ci się domek? Spędzimy tu prawie cały miesiąc miodowy, a później pojedziemy do Paryża. - spytałem, gdy weszliśmy do naszej sypialni. Odstawiłem walizki i objąłem Rose.
- Tak. Jest cudowny. Taki duży, jasny i przestronny. Śliczny! - odpowiedziała entuzjastycznie.
- Cieszę się, że Ci się podoba. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Emmett. - odpowiedziała, przytulając się do mnie jeszcze bardziej. Pocałowałem ją w czoło, a później w policzek.
- Pójdę się odświeżyć. - powiedziała Rose.
- Okej, ale szybko. Już za tobą tęsknię pani Cullen. - powiedziałem jej i pocałowałem jeszcze w policzek. Rose poszła do łazienki, a ja wyszedłem na balkon. Widok był piękny. Księżyc w pełni oświetlał ocean i plażę. Ślicznie. Mam nadzieję, że Rosalie także się spodoba. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Tak.! Zrobię niespodziankę dla Rosalie. Taki prezent powitalny na nasz miesiąc.
- Na pewno jej się spodoba.- szepnąłem cicho i wybiegłem z domu.
Rosalie.
Weszłam do łazienki, czując na plecach wzrok ukochanego. Słyszałam, że szeptał coś cicho, że nawet go nie zrozumiałam i gdzieś wybiegł. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie mógł pobiec mój mąż, ale po chwili zanurzyłam się w chłodnej wodzie, oddając się przyjemności. Wyszłam z łazienki, owinięta ręcznikiem. Emmetta jeszcze nie było. Wyciągnęłam z walizki przewiewną sukienkę i ubrałam się. Mokre włosy, opuściłam swobodnie na ramiona. Wyszłam na balkon i to co zobaczyłam strasznie mnie zachwyciło. Na piasku było serce, ułożone z ślicznych, czerwonych świeczek, a obok serca Emmett napisał " Kocham Cię Rosalie.! ". Jaki on jest kochany i romantyczny... Szybko zbiegłam na dół, by zobaczyć czy w pobliżu nie ma Emmetta. Nie znalazłam mojego męża, ale na ziemi leżała karteczka zatytułowana do mnie.
" Jestem na plaży. Przyjdź szybko.! Kocham Cię! Emmett "
Przeczytałam i szybko pobiegłam na plażę. Przy samym brzegu, na kocu, siedział Emmett. Na kocu, w wazonie stały kwiaty i wino. Gdy Emmett mnie zobaczył, podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce.
- Stęskniłem się.? Co tak długo.?- zapytał z takim wyrzutem, że nie wytrzymałam i zaśmiałam się.
- Oj kochanie. Już jestem. - odpowiedziałam, gdy posadził mnie już na kocu.
-Tak. Jesteś i już nigdzie Cię dzisiaj nie puszczę. Całą noc i dzień i w ogóle miesiąc, spędzimy razem. Co do minuty.
- Hym.. Nie powiem. Kusząca propozycja. Kocham Cię.!
- Ja Ciebie też.!- odpowiedział mi, otwierając butelkę.
- Wino.? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Nie. Niespodzianka.! - odpowiedział. Gdy otworzył butelkę, do moich nozdrzy wdarł się piękny zapach. Taki słodki, urzekający. Cudowny wręcz. To była woń krwi. Moje domysły potwierdziły się gdy Emmett nalał zawartość butelki, do kieliszka. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na gęsty, czerwony płyn. Resztkami sił, powstrzymywałam się przed rzuceniem na butelkę i wypiciem wszystkiego. A swoją drogą to ciekawe. Wampiry pijące krew z kieliszków jak cywilizowani ludzie. Nie żeby wampiry nie były cywilizowane, ale sami wiecie. Potrząsnęłam głową tak jakbym chciała się pozbyć wszystkich myśli, gdy mój mąż podał mi kieliszek.
- Za nasze małżeństwo.! - Emmett wzniósł toast. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Po chwili ciepła ciecz spływała po moim gardle, gasząc pragnienie. Mmm... Jakie to dobre. Nagle przestałam kontaktować i jedyne co do mnie docierało to ciepło w moim gardle. Jednym łykiem pozbyłam się zawartości kieliszka i nie patrząc co robię wzięłam butelkę i piłam. Dopiero śmiech Emmetta przypomniał mi gdzie się znajduję. Zawstydzona, odstawiłam butelkę na koc i uciekłam wzrokiem w bok.
- Rose, spójrz na mnie. Przepraszam. Nie chciałem się śmiać, ale zachowywałaś się jak nie ty. Kochanie.? - powiedział Emmett. Spojrzałam na niego z zawstydzonym uśmiechem, który po chwili znikł, aby zrobić miejsce złości, którą wywołał głośny śmiech Emmetta.
- Czego się ze mnie ŚMIEJESZ.?! - krzyknęłam na niego.
- Przepraszam, ale jesteś cała umazana krwią. - powiedział, gdy już się uspokoił. Gdybym była człowiekiem, moje policzki pokryłaby czerwień. Zawstydzona podniosłam dłoń, aby wytrzeć krew z twarzy, ale Emmett mnie powstrzymał. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Pozwól, że ja to zrobię. - powiedział i przybliżył swoją twarz do mojej. Zaraz po tym jego zimny język dotknął moich ust i oblizał krew z twarzy, podczas gdy ja siedziałam sztywno jak kłoda. Na koniec Emmett musnął ustami mój policzek, odsunął się i z uśmiechem spojrzał mi w oczy.
- Jesteś strasznie słodka. - powiedział jeszcze i dosłownie przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham Cię. - szepnęłam mu do ucha, a On zaczął mnie całować. Z przyjemnością oddałam się tym pieszczotom. Nagle poczułam, że unoszę się w powietrzu. To Emmett niósł mnie do naszego domku, nie przerywając pocałunku. Zaśmiałam się, gdy Emmett potknął się o kamień, leżący obok schodów i upadł na tyłek. On także się zaśmiał, wstał i zaniósł mnie do sypialni. Gdy tylko znaleźliśmy się w sypialni, położył mnie na łóżku i czule spojrzał w oczy..
- Rose...? - szepnął mi do ucha.
- Tak mój miły?
- Wiesz, że Cię kocham.?
- Wiem, że kochasz mnie tak mocno jak ja kocham Ciebie, Emmett. - odpowiedziałam.
- Dobrze, ale powtórzę to jeszcze raz. Kocham Cię.! Jesteś królową mego serca, pani Cullen.!
- Pani Cullen... Mmm.. Jak to piękne brzmi. Proszę, powiedz to jeszcze raz. - powiedziałam, przytulając się do niego.
- Pani Cullen...- szepnął i pocałował mnie. Z początku lekko, ale słodko, a później nasz pocałunek stał się odważniejszy. Oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc. Zaczęłam odpinać jego koszulę. Pomógł mi i po chwili jego koszula leżała już na podłodze. Musnął ustami moją szyję. Z cichym jękiem odchyliłam głowę, dając mu lepszy dostęp. Ściągnął ze mnie sukienkę, muskając przy tym jej ramiona i biust. Nie czułam się skrępowana, choć widział mnie nago po raz pierwszy. Przecież będziemy już razem na zawszę więc czego się tu wstydzić. Zaczęłam odpinać pasek od jego spodni. Mój mąż zaczął gładzić ręką moje nagie ciało. Pocałował moją prawą i lewą pierś. Dotykał każdego cala moich pleców, tali i brzucha. Robił to z taką czcią, jakbym była zrobiona z cienkiego jak papier szkła.
Następnie, zaraz przed tym, gdy pomyślałam, że oszaleję z niecierpliwości, dotknął opuszkami palców mojego brzucha na linii żeber i wziął jedną z moich piersi w rękę. Przycisnął kciuk do mojego sutka,wpatrując się twarz, być może, żeby sprawdzić czy mi się to spodoba. Zaczęłam się pod nim wiercić i cicho stękać z przyjemności. Jego usta ponownie odnalazły moje, i porwały mnie w bardzo czułym pocałunku. Zimne koniuszki palców, gładkie jak szkło, odnalazły czułe miejsce na wnętrzu mojego uda. Z jego wargami na moich z trudem łapałam powietrze, nogi zaczęły mi drżeć, gdy jego palce przesuwały się w górę zamierzoną ścieżką…ale nie dotknął mnie tam. Jeszcze nie. Jego oddech omiótł moją gołą skórę na brzuchu i odcisnął gorący pocałunek na wgłębieniu mojej kości biodrowej. Moje uda rozchyliły się, kierowane przez jego ręce. Pocałował mnie tam, miękkie wargi, otwarte usta…potem poczułam jego język, zimny jak lód.
- Uch.. - jęczałam z przyjemności. Emmett podniósł się na rękach i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha, podgryzając je.
- Pocałuj mnie.! - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Emmett jeszcze nigdy mnie tak nie całował. Z takim zapomnieniem, zapałem. Brutalnie wręcz. Jednym ruchem zerwałam z niego spodnie i bokserki. Zaczął masować moje ciało. Dotykał mnie wszędzie, a ja jęczałam i wiłam się pod nim z przyjemności. Zaczęłam jeździć ręką po jego nagim torsie.. Zjechałam do podbrzusza i przejechałam ręką jego erekcji. Emmett gwałtownie wciągnął powietrze, a z jego ust wyszedł bliżej nieokreślony dźwięk.
- Rosalie Cullen. Kocham Cię.! - szepnął mi do ucha. Pocałowałam go namiętnie. W końcu Emmett wszedł we mnie. Moim ciałem wstrząsnął przyjemny dreszczyk. Najpierw powoli i delikatnie. Jęczałam z rozkoszy. Mój mąż poruszał się we mnie, całując mnie cały czas po brzuchu, piersiach. Odchyliłam głowę z przyjemności.
- Och.. Emmett.. - jęczałam.
- Rose.. - odpowiadał między kolejnymi pchnięciami. Jeszcze nigdy nie czułam takiej rozkoszy jak teraz. Nigdy wcześniej się z nikim nie kochałam. Nie mogłam. Nie umiałam myśleć logicznie. Teraz nie liczyło się nic oprócz mnie i Emmetta, naszych złączonych ciał. W dole brzucha czułam przyjemne ciepło. Jakby stado motylków łaskotało mnie od wewnątrz. Czułam, że za chwilę dojdę.
- Szybciej. - poprosiłam go. Emmett przyśpieszył. Nagle fala przyjemności zalała mnie od samych palców u stóp, aż po sam czubek głowy.
- Och Emmett! - krzyknęłam w nagłym przypływie rozkoszy. Wbiłam swoje paznokcie w jego plecy, głowę odchyliłam do tyłu, a moje ciało wygięło się w łuk. Widać było, że Emmettowi też nie wiele brakuje. W końcu opadł koło mnie, mrucząc cicho z przyjemności.
*
- Czy ty wiesz jak bardzo Cię kocham? - zapytał Emmett, okrywając moje nagie ciało kołdrą i przytulając mnie.
- Jeśli tak bardzo jak ja Ciebie, to uwierz, że mam takie pojęcie. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Zaśmiał się krótko.
- To było cudowne, Rose. Jeszcze nigdy się tak nie czułem. - powiedział, głaszcząc mnie po policzku.
- Ja także. - powiedziałam.
- Och. Jesteś taka piękna, że nie ma słów, żeby to opisać. Jesteś moim największym szczęściem. Moją jasną drogą wśród ciemnej nocy... Kocham Cię.! - powiedział i przyciągnął mnie do siebie tak blisko, jak tylko było można.
- To było piękne. Emmett, ty także jesteś dla mnie bardzo ważny. Najważniejszy. Strasznie Cię kocham i nie przeżyłabym, gdyby Ciebie nie było. Obiecaj mi, że zawsze będziesz przy mnie.
- Tak jak przysięgałem Ci to przy świadkach, tak i przysięgam Ci teraz, że zawsze będę przy tobie.
- Dziękuję. Emmett.?
- Tak kochanie.?
- Żałuję, że nasza rodzina nigdy się nie powiększy. Nigdy nie będziemy rodzicami. Dlaczego? Dlaczego nie możemy mieć dzieci.? Najlepiej chłopca i dziewczynki. Powiedz dlaczego.?
- Rose ja także żałuję. Chciałbym mieć gromadkę dzieci. Urodzonych przez Ciebie. Patrzeć jak rośnie Ci brzuszek. Znosić twoje ciążowe humorki. Zemdleć przy porodzie, aby później obudzić się i zobaczyć Ciebie, trzymającą małego dzidziusia. Usłyszeć z twoich ust, że zostanę ojcem i wierzę, że to kiedyś się spełni. Może jeszcze nie teraz, ale się spełni. Będziemy szczęśliwi. Będziemy wychowywać nasze dzieci, na porządnych ludzi i cieszyć się ich sukcesami, pomagać w trudnych chwilach. Będziemy najlepszymi rodzicami na świecie. Obiecuję Ci to, Rose.! Kocham Cię.! - powiedział przejęty. Niby wiedziałam, że te słowa nigdy się nie spełnią, ale Emmett mówił to z takim przekonaniem, że uwierzyłam mu. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że ja i Emmett, będziemy się opiekować małym dzieckiem. Naszym dzieckiem.
- Kocham Cię kochanie.!
- A teraz nie rozmawiajmy już o tym. Jesteśmy w cudownym miejscu. Sami. Z daleka od wszystkich ludzi. Od rodziny. Nie marnujmy tego i choć tak pięknie wyglądasz nago, muszę Cię poprosić, żebyś się ubrała.
- Dobrze. Pójdę się odświeżyć. Hymm.. A ty czekasz, czy może pójdziesz ze mną.? - zapytałam, uśmiechając się zachęcająco.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo kusząca jest twoja propozycja, ale mam na dzisiaj inne plany. Wieczorem kochanie. Mamy cały miesiąc. Całą wieczność. - odpowiedział. Wstałam z łóżka owijając się prześcieradłem.
- Bez prześcieradła też jest dobrze.! - krzyknął Emmett, gdy zniknęłam już w łazience. Zaśmiałam się wesoło.
- Sam chciałeś wieczorem.! - odkrzyknęłam mu. Słyszałam jak się zaśmiał. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, ubrałam się w krótkie spodenki i luźną koszulkę. Wyszłam z łazienki. Emmetta nie było w sypialni, więc postanowiłam go poszukać. Domek, w którym tymczasowo mieszkamy, nie jest duży. Jednopiętrowy, ale jaki piękny. Duży, przestronny korytarz, z którego można było wejść do trzech małych sypialni i jednej większej, najładniejszej i naszej, do salonu, który był połączony z jadalnią i kuchnią. Takie trzy w jednym, ale zrobione z takim wyczuciem stylu, z taką pasją, że efekt jest cudowny. Wszedzię panowały jasne kolory. Biały, beżowy, żółty... Emm siedział w salonie i oglądał telewizje. Podesłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
- To co teraz robimy?-zapytał.
- Może pójdziemy na plaże?
- Pójdziemy wszędzie, gdzie tylko będziesz chciała.-powiedział i wziął mnie na ręce.
Zaniósł mnie, aż na plaże. Stanął przed oceanem i wpatrywał się w niego.
- I co? Będziemy tak stać?-zapytałam.
Nie odpowiedział, aż w końcu wbiegł ze mną do wody.
- Kocham cię najmocniej na świecie Rose.! - krzyknął. Zaśmiałam się. W tej chwili zachowywał się jak wariat.
- Gdzieś już słyszałam takie plotki. - odpowiedziałam i zaraz dodałam:
- Ja ciebie też Emmett, a tak na przyszłość, jak będziesz miał zamiar wbiegać ze mną do wody, to powiedz, a ja wcześniej przebiorę się w strój kąpielowy.
-Oj tam, oj tam. Nie narzekaj.-powiedział i zaczął chlapać mnie wodą. Tak mogłabym spędzić moje życie. Szczęśliwa, zakochana, kochana, z cudowną rodziną. Idealnie!
_____________________________________________________________________
No cóż... W końcu pojawił się nowy rozdział :D Sporo spóźniony, za co BARDZO przepraszamy.!
Był to trudny rozdział do opisania. Szczególnie środkowa część, ale mamy nadzieję, że spodoba Wam się i zobaczymy pozytywne, wspierające komentarze : ) Zrozumiemy krytykę, gdyż wiemy, że nie jest on idealny.
Z góry przepraszamy też za błędy. Nie wiemy kiedy pojawi się nowy rozdział. Zaczynają się wakacje i przez najbliższe dwa - trzy tygodnie rozdziału na pewno nie będzie : ( Ale później nadrobimy zaległości. Spróbujemy wkręcić trochę akcji, ponieważ cały czas jest tak słodko, milutko itp. Jeszcze raz bardzo przepraszamy. No to do zobaczenia - przeczytania.! <3 Pozdrawiamy.!!
Jej, robicie mega postępy! Piszecie coraz lepiej! Świetnie się to czyta, a mimo wszystko udało wam się opisać środkową część rozdziału :) Zrobiłyście do zajebiście!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)
Mam nadzieję, że za te trzy tygodnie coś dodacie :D
Pozdro ;)
dziękujemy . : D
Usuńczekamy na nn u ciebie .! ; *
Super rozdział jak dla mnie to rozdział jest idealny <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego zapraszam do siebie i pozdrawiam :* A i życzę dużej weny ;p
Cudowne. Jaki epicki tekst "Sam chciałeś wieczorem". U mnie też niedługo będzie, bo mam już apke blogger na tableta
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie! NIe mam sie do czego przyczepić!
OdpowiedzUsuńPs. U mnie nn http://crothord.blogspot.com/2013/06/rozdzia-xii-kotnia-i-2-nieznajome.html
Było cudownie, a środkową część się czytało najlepiej!
OdpowiedzUsuńPs2: hej u mnie nn http://crothord.blogspot.com/2013/07/rozdzia-xv-dla-pana-pani-sophie.html
OdpowiedzUsuń