Nagle Carlisle z wrażenia zachłysną się powietrzem, Esme przyłożyła
rękę do twarzy, a jej oczy momentalnie zrobiły się suche, Jasper z
Emmettem dziko warczeli, a Ja z Alice stanęłyśmy za ich plecami gotowe
do walki. Spojrzałam na twarze wampirów stojących przed nami. Śliczna brunetka stała pochylona do przodu, zasłaniając sobą małą, śliczną dziewczynkę o czekoladowych oczach, a rudy wampir stał wyprostowany i intensywnie przyglądał się Esme i Carlisle. Jego mina mówiła, że jest bardzo zaskoczony i zdziwiony. Jakby już znał naszych rodziców. Spojrzałam na twarze Esme i Carlisle'a. Oni także byli zdziwieni, ale na ich twarzach pojawił się jeszcze smutek, tęsknota, rozczulenie, przerażenie, ale i szczęście i radość. Na pewno się znali. Nagle rudowłosy wampir zrobił krok w stronę Carlisle'a, a Emmett z Jasperem zaczęli warczeć jeszcze głośniej i ruszyli by powstrzymać wroga przed jakimś głupstwem.
- Nie trzeba chłopcy. - powiedział cicho Carlisle, zagradzając im drogę ręką. - On nie zrobi nam krzywdy.
- Edwardzie, czy to na prawdę ty ? - spytała Esme i rzuciła mu się w ramiona. Po chwili dołączył się do nich Carlisle.
- Tak długo się nie widzieliśmy. Dlaczego odszedłeś? Dlaczego się nie odzywałeś? Nie mogę uwierzyć, że po raz kolejny się spotykamy. Myślałem, że już nigdy Cię nie zobaczę. - dodał, wzruszony Carlisle.
- Tak. To ja. Przepraszam Was. Obiecuję, że wszystko wytłumaczę i nie chcemy zrobić nam krzywdy. - odpowiedział rudy.
- I nie jestem rudy. - dodał kierując wzrok w moją stronę. Skąd on wiedział, że właśnie nazwałam go rudym. Przecież nie powiedziałam tego na głos.
- Mam dar dzięki któremu potrafię czytać w myślach. - wyjaśnił, rozbawiony moim zdezorientowaniem. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Bello poznaj Carlisle i Esme. - powiedział wskazując ręką kolejno na moich rodziców.
- Opowiadałem Ci o nich. Pamiętasz? - spytał, ślicznej brunetki.
- Tak, pamiętam. Miło mi . - powiedziała Bella i podała rękę Esme i Carlisle.
- Nam także Bello. Poznajcie Jaspera, Alice, Emmetta i Rosalie. Nasze przybrane dzieci. - powiedział Carlisle. Spojrzałam na moje rodzeństwo. Wszyscy byli zdezorientowani, tak jak ja. O co w ogóle tu chodzi? Kim są Ci ludzie i dlaczego nasi rodzice zareagowali z takim rozczuleniem?
- A kim jest ta mała istota? Nie podejrzewam, że to nieśmiertelne dziecko, ponieważ znam Cię Edwardzie i wiem, że nie złamałbyś najważniejszego z naszych praw, a poza tym słyszę jak jej dziwne serduszko bije i na jej twarzy gości mały rumieniec. - Zapytała Esme.
- To Renesmee. Nasza córka. Rodzona córka. - wyjaśniła brunetka.
- Wyjaśnimy wam wszystko, ale nie tutaj.
- Tak. Masz racje. Zapraszamy was do naszego domu. - powiedział Carlisle.
- Jeśli możemy, skorzystamy z zaproszenia. - powiedziała Bella. Widać, że jest bardzo miła.
- A zatem zapraszamy do nas. - powiedziała Esme. Edward wziął małą na ręce, a Belle objął. Pobiegliśmy w stronę domu. Gdy już weszliśmy do salonu Esme, zaprosiła naszych gości na kanapę i Sama z Carlislem usiadła obok nich.
Alice z Jasperem usiedli na podłodze, Emmett usiadł na fotelu, a ja usiadłam na jego kolanach.
- A więc słuchamy.
- Carlisle jak już wiesz odszedłem od was. Przez bardzo długi czas żywiłem się ludźmi, ale zrozumiałem, że to mi przeszkadza. Nie chciałem tak żyć. Zabijałem tylko tych ludzi, którzy byli przestępcami. Myślałem, że w ten sposób nie będe potworem. Myliłem się. Słyszałem ich myśli, a w ich oczach widziałem kim jestem. Potworem. W końcu ponownie przeszedłem na wegetarianizm. Nie wróciłem do was, ponieważ było mi wstyd. Nie chciałem, nie mógłbym spojrzeć wam w oczy. Carlisle, Esme, przepraszam Was.
- Och Edwardzie. - powiedziała Esme i przytuliła go. Wampir ponownie podjął swoją opowieść.
- Wędrowałem bez sensu po świecie, aż w końcu postanowiłem zamieszkać tu. W Forks. Kupiłem sobie mały domek i chodziłem do szkoły. Właśnie wtedy poznałem Belle. Była ona człowiekiem, a ja zakochałem się w niej. Jak widać z wzajemnością. Nasza znajomość nie była łatwa. Przez bardzo długi czas nie przyznawałem się do tego co czuję, ponieważ nie chciałem zrobić jej krzywdy. Jednak miłość wygrała z rozsądkiem. Mieliśmy dużo kłopotów. Volturi nie spodobało się to, że Bella jest człowiekiem. Jeśli nie zmieniłbym Belli w wampira, zostałaby ona przez nich zabita, albo James, który był tropicielem i uznał Belle za swój cel. Bella była wtedy o włos od śmierci, ale przeżyła. Zabiłem Jamesa. Po tym wydarzeniu opuściłem ją, ponieważ uznałem, że narażam ją na zbyt wielkie niebezpieczeństwo.
- Byłam wtedy załamana. Osobiście tak nie uważałam. Te cztery miesiące bez Edwarda były najgorszym okresem w moim życiu. Jednak On wrócił. - uzupełniła jego opowieść Bella.
- Tak, wróciłem. Nie potrafiłem bez niej żyć. Byłem gotowy błagać ją na kolanach o wybaczenie. Kto by pomyślał, że gdybym wrócił miesiąc później nie miałbym już szans. Belle pocieszał jej przyjaciel, Jacob. To dzięki niemu podniosła się z dna, na którym się znalazła, gdy odszedłem. Był on w niej zakochany, a ona wybrała mnie. Choć ją opuściłem i tak bardzo zraniłem. Następna była Victoria, która mściła się za śmierć Jamesa, ponieważ ten był jej partnerem. Uznała, że jeśli zabije Belle, zemści się na mnie za śmierć ukochanego. Chciała żebym cierpiał tak jak ona. Zebrała armię nowo narodzonych wampirów. Gdyby nie zmiennokształtni, już dawno byśmy nie żyli. Jacob jest zmiennokształtnym - wilkiem. Mieszkają oni w La Push, tutaj nie daleko i to dzięki ich pomocy Bella i ja żyjemy. Wkrótce po tym zostaliśmy małżeństwem. Nasze szczęście nie trwało długo, ponieważ Bella zaszła w ciąże. Była wtedy jeszcze człowiekiem. Nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe. Ta ciąża prawie ją zabiła. Nie trwała ona dziewięć miesięcy, ponieważ Renesmee bardzo szybko się rozwijała. Po narodzinach naszej córki, Bella ledwo żyła. W ostatniej chwili ją zmieniłem. Po przemianie bardzo szybko odnalazła się w nowym świecie. Można powiedzieć, że przeskoczyła etap, w którym nowo narodzone wampiry są najgorsze i od razu zachowywała się jak dorosły wampir. Posiada dwa dary. Wstrzemięźliwość i tarczę mentalną, dzięki której, nie słyszę jej myśli. Jednak nasze kłopoty nadal trwały. Renesmee nadal bardzo szybko rośnie i martwimy się o jej życie. Wygląda teraz jakby miała cztery latka, a tak na prawdę ma dwa. Umie już ładnie mówić, chodzić, a jej inteligencja przerasta nie jednego z nas. Ona także jest uzdolniona. Za pomocą dotyku może przekazać wam wszystko o czym myśli. Opowiadałem o Was Belli. Bardzo chciała Was poznać. Renesmee uważa was za dziadków. Właśnie tak Was jej przedstawiłem, choć nie wiem czy w ogóle mam prawo tak o was myśleć po tym co Wam zrobiłem. Proszę wybaczcie mi. Byłem głupi. Nawet nie wiecie ile razy chciałem do Was wrócić, ale zawsze tchórzyłem. Bałem się że mnie wyśmiejecie i wygonicie. Było mi wstyd. Przepraszam. - zakończył swoją opowieść. Bella czule go przytuliła i spojrzała na niego pocieszającym wzrokiem. Tak dużo musieli przejść. Widać to gdy tylko się na nich spojrzy. Jednym spojrzeniem potrafią wyrazić swoją miłość.
- Edwardzie jak mogłeś pomyśleć, że Cię wyśmiejemy? Kochamy Cię i tęskniliśmy za tobą. Przez cały pierwszy rok siedziałam w oknie i wyglądałam twojego powrotu. Jak mogłeś. ? - odpowiedziała Esme. Jej oczy były strasznie suche.
- Jak mogłeś pomyśleć, że Ci nie wybaczymy? Z tego co nam opowiedziałeś, nie miałeś lekkiego życia. Jest mi przykro, że nie mogłem w nim uczestniczyć. Oczywiście, że Ci wybaczymy. Nadal jesteś naszym synem. - powiedział Carlisle i przytulił Edwarda. Wszyscy mieli suche oczy. Czyli Edward jest synem Carlisle'a i Esme. Nic o tym nie wiedziałam. Spojrzałam na Emmetta, Alice i Jaspera. Oni też wyglądali na zdezorientowanych.
- Synu .? - zadał nurtujące nas pytanie, Jasper.
- Och, przepraszam. Pewnie nic nie rozumiecie. Ja stworzyłem Edwarda. Ja i Esme uważaliśmy go za syna. Bardzo go kochaliśmy i nadal kochamy, ale on pewnego dnia odszedł i już nie wrócił. Uznałem z Esme, że nic Wam nie powiemy. Było to dla nas za trudne. Nie chcieliśmy, żebyście wiedzieli. Przepraszamy Was dzieciaki.- wytłumaczył nam Carlisle.
- Nie szkodzi Carlisle. Cieszymy się, że odnaleźliście syna. W końcu my zyskaliśmy barta. - powiedziała Alice, a my kiwnęliśmy głową na znak, że się zgadzamy.
- Cieszę się, że właśnie tak mnie przyjęliście, że nie wyciągnęliście pochopnych wniosków co do Renesmee.
- Tak córciu. To twoi dziadkowie. - powiedziała Bella, która do tej pory siedziała cicho. Pewnie Renesmee skontaktowała się z nią za pomocą swojego daru. Ta dziewczynka jest taka słodka. Też chciałaby mieć kiedyś dziecko Emmetta. Renesmee zeszła z kolan Belli i podeszła do Esme. Dotknęła dłonią jej policzka. Nagle Esme gwałtownie wciągnęła powietrze i odsunęła się od niej.
- To tylko wizja. W ten sposób chce Ci coś przekazać. - powiedział rudy.
- Nie jestem rudy. - dodał jeszcze. Renesmee ponownie przytknęła dłoń do policzka Esme, ale Ta tym razem się nie odsunęła.
- Och oczywiście. - odpowiedziała Esme i przytuliła malutką. Dołączył do nich Carlisle.
- Jakie to słodkie. - powiedziałam i przytuliłam się do Emmetta.
- Tak. Mała poznała swoich dziadków. - ponownie odezwał się rudy.
- Ja nie jestem rudy! - warknął Edward. Nie spodobało się to Emmettowi. Podbiegł do Edwarda i uderzył go tak mocne, że Ten poleciał na ścianę.
-Nie podnoś więcej głosu na moją dziewczyne.-powiedział oburzony.
Po chwili Edward podszedł do mojego narzeczonego i także zadał mu cios.
-Emmett.-podbiegłam do niego i wzięłam go za ręke.
-Nic mi nie jest.-odpowiedział.
Emmett znów chciał podejść do Edwarda, ale ja złapałam go za ręke.
-Emm zostaw go już.
-Rosalie zabierz Emmetta do pokoju. -powiedział Carlisle.
- Dobrze.
-Ja nigdzie nie idę!-odezwał się mój misiek.
-Dobrze zostań, ale proszę nie bijcie się już.!-powiedziała Esme.
-Edwardzie, przepraszam Cię. Nie będe już nazywała Cię ,,RUDY''.-powiedziałam do Edwarda, siedzącego z Bellą i Renesmee.
-Dobrze, a ja przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem i przepraszam też ciebie Emmett.-powiedział Edward.
-Nie. To ja ciebie przepraszam. Gdybym na ciebie nie naskoczył, nic by się nie stało.-powiedział Emmmett i podał ręke Edwardowi.
Nagle Renesmee podeszła do mnie i przyłożyła mi ręke do policzka. Widziałam wtedy jej poród, a później pokazała mi wszystko co działo się w jej życiu, aż do teraz.Skończyła swój pokaz na wydarzeniach, które wydarzyły się przed chwilą. Ta mała jest taka słodka. Ja też bardzo chciałabym mieć dzieci z Emmettem. Moim największym marzeniem w tej chwili jest mieć dziecko.
-Rosalie przykro mi, że nie możesz mieć dzieci.-powiedział Edward, który czytał mi w myślach.**
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.Jak to nie mogę mieć dzieci? Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? Spojrzałam na Emmetta. Patrzył na mnie przepraszająco i mocno mnie przytulił.
-Ja pójde do siebie.-powiedziałam cicho i poszłam na górę.
Siadłam na łóżku i myślałam o małej Renesmee. Polubiłam ją. Chciałabym mieć takie dziecko jak ona. Niie rozumiałam dlaczego Emmett nie powiedział mi o tym od razu? Dlaczego mnie okłamał.? Nie rozumiem Tego. Nagle do pokoju wszedł Emmett.
-Hej. Mogę wejść?-zapytał mnie mój narzeczony.
-Tak wejdź.
-Czemu jesteś taka smutna?
-Pytasz się mnie dlaczego jestem smutna.?! - nakrzyczłam na niego.
- Nie powiedziałeś mi o tym, że nie będziemy mogli mieć dzieci i pytasz się dlaczego jestem smutna.? Emmett dlaczego to przede mną ukryłeś? W ogóle zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Jak mogłeś ?
- Rose, przepraszam. Ja chciałem Ci to powiedzieć, ale nie teraz. Chciałem z tym poczekać. Kocham Cię Rose. Przepraszam jeśli sprawiłem Ci tym ból.
- Ja Ciebie też kocham, ale nie ukrywaj przede mną takich rzeczy. Dobrze?
- Dobrze, ale nie smuć się już.
- Nie jestem smutna.
-No przecież widze. Mów o co chodzi.
-Bo...Ja popatrzałam na Renesmee i pomyślałam, że chciałabym mieć z tobą takie dziecko, ale teraz już wiem, że to nigdy się nie spełni.
-Rose, ja też bym chciał mieć z tabą dziecko, ale wiesz, że nie możemy. A tak wogóle to możesz się opiekować Renesmee.
-Myślisz, że Bella by mi pozwoliła?
-Myślę, że tak. To jest miła dziewczyna. Będziesz dobrą ciocią dla Renesmee skarbie.
-No dobrze, a więc jeszcze musze porozmawiać z Bellą.
-Jak chcesz to pójdziemy teraz.
-Nie ja bym wolała później na osobności z Bellą i Edwardem, a no i oczywiście musze porozmawiać z Renesmee czy wogóle chce spędzać ze mną czas.
-No dobrze. Jak chcesz.
-Emmett?
-Słucham?
-Nie obrazisz się jak teraz będe chciała pobyć trochę sama?
-Nie, ale jak będziesz czegoś potrzebować to wołaj.
-No dobrze, dobrze. Tylko mi się tam nie bij z nikim.
-Okej. Kocham Cię.
-Ja ciebie też.
-Będe tęsknić.
-Oj idź już, idź.
*
Emmett.
Zszedłem na dół do reszty mojej rodziny. Gdy wszedłem do salonu, Renesmee wskoczyła mi na ręce.
-Cześć wujku.- krzyknęła mała.
-Hej Renesmee. - odpowiedziałem jej, a Ta cmoknęła mnie w policzek.
I wtedy uświadomiłem sobie, że też bardzo chciałbym mieć takie dziecko jak Renesmee. Usiadłem z małą na kanapie.
-Pasuje ci takie dziecko, Emmett.- powiedział do mnie Jasper i wszyscy się zaśmieli.
-Dzięki.
Wszyscy siedzieli i rozmawiali o swoich sprawach, a ja wygłupiałem się z Renesmee.
-Może chciałabyś pójść ze mną do cioci Rosalie?.-zapytałem małej.
-Tak, tak, tak !
-Bello i Edwardzie, mógłbym wziąść Renesmee do Rose?-zapytałam ich, bo pomyślałem, że Rosalie się ucieszy.
-Oczywiście.-powiedział Edward i Bella jednocześnie.
-Dziękuje.
- Nie ma sprawy. Nessie bądź rzeczna. - powiedziała jeszcze Bella.
Poszedłem z małą na górę i wszedłem do naszego pokoju.
-Rose, mam dla ciebie niespodzianke.-szepnąłem.
-Emmett mówiłam ci, że chcę pobyć sama.!-wrzasnęła na mnie.
-Przepraszam, ale przyprowadziłem tu Renesmee, żebyś mogła spędzić z nią trochę czasu.
-Dobrze. Wejdźcie. - powiedziała już wesoło.
-Heeej Ciociu.-powiedziała Renesmee z radością.
-Hej malutka.
-Ciociu pobawiłabyś się w coś ze mną?
-Jasne, a w co byś chciała.
-Yyy.. Może w fryzjera.
-Może być.
Popatrzyłem na moją Rose. Jej oczy, aż błyszczały ze szczęścia.
*
Rosalie.
Emmett przyprowadził do mnie Renesmee. Byłam mu taka wdzięczna.
-To ja cibie czesze, czy może ty mnie.? -zapytałam.
-Ty mnie ciociu.
-No dobrze. Usiądź przy mojej toaletce.
-To ja was zostawiam.-powiedział Emmett i wyszedł.
-No to pa, pa.-odpowiedziałam mu i pocałowałam go na porzegnanie.
-Renesmee?
-Tak?
-Czy ty chciałabyś czsami do mnie i do wujka przychodzić?
-Jasne, że tak. Jakbym mogła. - odpowiedziała grzecznie. Była bardzo milutka.
-Pewnie, że możesz kochanie.
-Dziękuje.
-Twoja nowa fryzura gotowa. - powiedziałam gdy już skończyłam.
-Jest świetna. Dziękuję Ciociu. - powiedziała i dała mi całusa w policzek.
Uczesałam Ją w wysokiego kuca, ale wpierw wyprostowłam jej włosy, ponieważ miała loki.
-Idziemy na dół?-zapytałam jej.
-Tak. Chcem się pochwalić nową fryzurą.
Zeszłyśmy z małą na dół. Ona poszła do Edwarda na kolana, a ja usiadłam obok Emmetta.
-Popatrz tato jak ciocia mnie uczesała.-pochwaliła się Edwardowi.
- Wyglądasz cudownie.
Spojrzałam na Emmetta. Przyglądał się małej, Belli i Edwardowi. W jego oczach dostrzegłam nutkę zazdrości. On też chciałby mieć dziecko. Może kiedyś będzie taka możliwość. Nie chciałam robić sobie nadziei, ale gdyby tylko była taka możliwość, na pewno bym z niej skorzystała.
____________________________________________________________________________________
** Do tej pory Rose nie wiedziała, że wampiry nie mogą zajść w ciąże.
Mamy nadzieję, że rozdział się podoba. My osobiście, jesteśmy z niego zadowolone. ;D
Dziękujemy za komentarze i 1083 wyświetleń. Jesteście kochane !!! ; ** .!
Cudowny rozdział :) Jeśli mam być szczera, to najlepszy rozdział do tej pory! Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji!
OdpowiedzUsuńSuper!! Dodaje do obserwowanych! Dzięki za komentarze u mnie na blogu! Jak to robicie, ze dodajecie tak szybko rozdziały?
OdpowiedzUsuńNO więc czekam na nex, u mnie powinien się pojawić coś około soboty!
Carmi z crothord.blogspot.com
Cudo!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! Czekam na kolejny rozdział.
Chyba ,,piszecie'' . ! ; D
UsuńSuper, świetnie, extra... wspominałam, że super?
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały. Są tak dobre, że aż mnie... wmurowało. Zawsze było mi szkoda Rose, że nie może mieć dzieci...
Życzę weny i czekam na next :)