środa, 22 maja 2013

Rozdział 18

Emmett.

Bella, Edward i Renesmee poszli już do siebie, ponieważ mała była zmęczona. Szkoda, że tak szybko. Polubiłem ich. Nawet bardzo. Tak dużo się dzisiaj wydarzyło. Przeprowadziliśmy się do Forks, zyskaliśmy nową rodzinę, zostałem wujkiem, w ogóle zaczęliśmy nowe życie. Szkoda mi tylko Rose. Dowiedziała się, że nigdy nie będzie miała dzieci. To ja chciałem jej to kiedyś przekazać, ale na pewno nie teraz. Przez chwile byłem zły na Edwarda, że jej to powiedział, ale skąd on mógł o tym wiedzieć. Renesmee jest taka słodka, że sam dzisiaj zapragnąłem dziecka. Małej, ślicznej dziewczynki, która byłaby podobna do mojej Rose i chłopczyka podobnego do mnie. Słyszeć ich pierwsze słowa, oglądać pierwsze kroczki, bawić się z nimi i kochać ponad wszystko. Może kiedyś będzie taka możliwość. No nic. Musimy czekać. Siedziałem w salonie i rozmyślałem, dopóki nie wszedł Jasper.
- A ty jeszcze tutaj? Co się dzieje? Jesteś jakiś.. smutny. - powiedział. Na pewno wyczuł moje emocje.
- Kiedyś Ci powiem dlaczego, ale teraz pójdę do Rose. - odpowiedziałem mu i pobiegłem do naszego pokoju. Moja narzeczona leżała skulona na łóżku.Położyłem się koło niej i przytuliłem się do niej. Jej oczy były strasznie suche. Płakała.
- Rose, co się stało ?
- Emmett obiecaj mi, że jak kiedyś będzie taka możliwość, to będziemy mieć własne dziecko. Obiecaj mi to. Proszę.! - powiedziała i przyciągnęła mnie do siebie, jakby bała się, ze zaraz jej ucieknę.
- Och Rosalie. Obiecuję. Przyrzekam, że gdy tylko nadarzy się okazja, spełnię twoje marzenie. Spełnię wszystkie twoje marzenia, tylko nie smuć się już. Kocham Cię.!
- Ja Ciebie też kocham. Jesteś najwspanialszym mężczyzną na całym świecie i cieszę się, że niedługo zostaniesz moim mężem. - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
- Nie przesadzaj bo wpadnę w samozachwyt. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
- Emmett?
- Tak?
- Myślę, że powinniśmy zacząć przygotowania do ślubu. Alice wyznaczyła nam datę i już za dwa tygodnie staniemy na ślubnym kobiercu, a tu nic nie gotowe. Trzeba kupić suknię, garnitur, obrączki. Pastora, miejsce i zaproszenia wzięła na siebie Alice, ale resztą musimy zająć się sami. Myślę, że jutro powinnyśmy jechać na zakupy.
- Masz rację. Jutro wybierzemy się na zakupy.
- Dziękuję.  Ty, Jasper i Carlisle wybierzecie się po garnitury i dodatki, a Ja, Alice i Esme, poszukamy czegoś dla siebie. Obrączki kupimy razem.
- Okej Rose.
- Musimy wyrobić się do dziewiętnastej, ponieważ Esme i Carlisle znowu chcą iść na polowanie, a my pójdziemy z nimi.
- Myślę, że damy radę. W końcu ile można wybierać jedną suknię, czy garnitur.
- Oj uwierz, że długo Emciu. - odpowiedziała i wstała z łóżka.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Idę się umyć. Już świta, a z samego rana jedziemy do Seattle. Muszę się przygotować. - odpowiedziała mi i zniknęła w łazience.

Edward.

Właśnie położyłem Renesmee do łóżka i poszedłem do Belli, która siedziała w salonie.
-Mała bardzo szybko dziś zasnęła.-powiedziała Bella, gdy mnie zobaczyła.
-Tak. Musiała być bardzo zmęczona, a szczególnie po dzisiejszym dniu. -odpowiedziałem jej.
-Masz rację. Dzisiejsze wrażenia musiały ją wykończyć.
-Szczerze mówiąc ja sam jestem zmęczony. Nie fizycznie, ale psychicznie. Bardzo się cieszę, że odnalazłem Esme i Carlisle, a w sumie to oni odnaleźli mnie. Tak bardzo za nimi tęskniłem. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że ich zostawiłem, a on przyjęli mnie z otwartymi rękami. Mnie, Ciebie i Renesmee. Nie dość, że odzyskałem rodziców, to zyskałem nowych braci i siostry.
-Ja też się cieszę, że ich poznałam. Wszyscy są bardzo mili.
- Pamiętam jak się czułem, gdy odszedłem od Carlisle'a i  Esme. Nie funkcjonowałem normalnie, tylko jak jakiś zombie. Dzięki tobie odzyskałem spokój i szczęście. Kocham Cię Bello. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
- Ja ciebie też Edwardzie i cieszę się twoim szczęściem. - odpowiedziała i przytuliła mnie. Do tej pory byłem szczęśliwy dzięki mojej żonie i córeczce, ale zawsze miałem te uczucie, że czegoś mi brakuje, że odkąd odszedłem od Esme i Carlisle'a czułem taką pustkę w moim martwym sercu, a dzisiaj te uczucie znikło. Poczułem, że ta nieprzyjemna pustka, wypełniła się. Dzisiaj byłem na prawdę szczęśliwy. Jak nigdy dotąd. Nagle poczułem taką potrzebę, aby ich jutro odwiedzić.
- Bella, a może pójdziemy jutro z małą do Cullenów? Chcę jak najwięcej czasu spędzić z rodzicami, a przy okazji Rosalie się ucieszy, że przyjdzie Renesmee.Na pewno sprawi jej to radość.
-Tak, wiem i z miłą chęcią ich odwiedzę, ale może najpierw spytajmy się ich czy nie będziemy przeszkadzać.
-Ach, no tak.! To ja zadzwonię do Carlisle'a.

                                                                 *
- Carlisle?
- Tak, słucham?
- To ja Edward. Chciałbym się zapytać czy nie macie na jutro żadnych planów, ponieważ chcielibyśmy Was odwiedzić.?
- Och, oczywiście, że tak. Tylko musielibyście przyjść już z samego rana, ponieważ Rose i Emmett jadą jutro na zakupy przedślubne, a my będziemy im doradzać. Naturalnie jesteście zaproszeni.
- Dziękujemy i  na pewno skorzystamy z zaproszenia. To do zobaczenia. - odpowiedziałem wesoło i rozłączyłem się.
                                                                 *

- Od kiedy jesteś taki wesoły na myśl o zakupach? - spytała podejrzliwie Bella.
- Odkąd mogę je spędzić w gronie nowej rodziny. A tak swoją drogą to strasznie szkoda mi Rose. Ona tak bardzo chce mieć dziecko. Do tej pory nie wiedziała nawet o tym, że to niemożliwe... Nie wiem, co bym zrobił, gdyby ktoś odebrał nam naszą Renesmee. Sama myśl, że jej z nami nie ma jest straszna.
- Tak. Myślę, że będzie dobrą ciocią dla Renesmee i chcę, żeby mała spędzała z nią dużo czasu. Może to chociaż trochę ją uszczęśliwi.
-No dobrze, jeśli tak uważasz. Tylko czy Rosalie będzie miała teraz czas przez te przygotowania do ślubu.
-Ja z nią porozmawiam.
-No dobrze. Jak chcesz.- powiedziałem i pocałowałem ją. Bella z chęcią oddawała moje pocałunki. Dla takich dni jak ten, mógłbym żyć wiecznie. Dni spędzonych na szczęśliwych chwilach z rodziną.

Carlisle.

Po odejściu Belli, Edwarda i Renesmee, poszedłem z Esme do naszego pokoju.
-Kochanie bardzo się cieszę, że odnaleźliśmy Edwarda.-powiedziała Esme, gdy tylko weszliśmy do środka.
-Esme, ja też się bardzo cieszę z tego powodu. To najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. -odpowiedziałem jej.
-Myślałam, że już nigdy nie wróci. To nasza najlepsza decyzja, jeśli chodzi o przeprowadzki. Kto by pomyślał, że właśnie tutaj, w małym, deszczowym Forks, odzyskamy połowę swojego szczęścia i dostaniemy jeszcze więcej, bo nie dość, że odzyskaliśmy syna to do tego zyskaliśmy synową i wnuczkę. Bella to miła dziewczyna, a Renesmee to piękne, dobre dziecko. Jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
-Ja też myślałem, że już nigdy Go nie zobaczymy. Wtedy w lesie, gdy ich ujrzałem, nie mogłem uwierzyć w to co widzą moje oczy. Byłem taki zdziwiony, szczęśliwy. Ja także się ciesze, że mamy synową i wnuczkę. Cieszę się szczęściem Edwarda. Ma wspaniałą żonę i córkę. A tak w ogóle to Edward do mnie dzwonił, gdy podlewałaś kwiaty..
-Tak? I co mówił.?
-Chcą jutro do nas przyjść.
-A mówiłeś im o naszych zakupach?
-Tak i idą z nami.
-To świetnie. Chciałabym spędzać z nimi jak najwięcej czasu. - powiedziała uradowana Esme.
-Tak, ja też. Przyjdą z samego rana.
-Rosalie na pewno się ucieszy. Tak świetnie się z nimi dogaduje, a poza tym uwielbia Renesmee.
-Później im o tym powiemy, czy idziemy teraz?

-A może pójdziemy teraz? I tak nie mamy co robić. - odpowiedziała mi żona.
-Dobrze. Więc chodźmy.
Wyszliśmy z naszego pokoju i zapukaliśmy do drzwi Rosalie i Emmetta.
-Prosze!- usłyszałem krzyk Emmetta.
-Hej. Można?-zapytała ich Esme.
-Tak wejdźcie, Mamo.-odpowiedziała jej Rosalie. Na twarzy Esme od razu pojawił się wielki uśmiech. Ona uwielbia gdy dzieci mówią do niej '' mamo''. Weszliśmy do ich pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Coś się stało.?-zapytał nas, nasz syn.
-Nie, nie. Wszystko jest dobrze, ale przyszliśmy wam powiedzieć, że dzwonił do mnie Edward i będzie jutro z nami na zakupach.-odpowiedziałem mu.
-A Bella i Renesmee?-zapytała Rosalie.
-One też.-odpowiedziała jej Esme.
-To świetnie.-powiedziała wesoła Rose.
-To my już pójdziemy do siebie.-powiedziałem.
-Już? Śpieszycie się gdzieś?-zapytał nas Emmett.
-Nie, ale nie chcemy wam przeszkadzać.-odpowiedziała mu Esme.
-Mamo wiesz, że ty i tata nigdy nam nie przeszkadzacie.-powiedział nasz syn.
Na twarzy Esme znów pojawił się duży uśmiech. Ona na prawdę lubi jak mówi się do niej ,,MAMO''.
-Wiem, ale teraz i tak musimy iść. Trzeba się przygotować na  zakupy. A wy już przygotowani?
-Ja tak, a Emmett zaraz zacznie się przygotowywać, bo jak nie...
-Oj Emmett lepiej się szykuj, bo jak nie to będziesz miał konfrontacje z Rosalie.-powiedziałem do Emmetta, a ten tylko się uśmiechną i zniknął w garderobie.
-Dobrze, to my już pójdziemy. Do zobaczenia.-powiedziała Esme.
-Pa, pa.-odpowiedziały nam nasze dzieci.


__________________________________________

Mamy nadzieję, że choć trochę spodobał wam się ten rozdział.
MARTA- Bardzo ciężko się nam go pisało i nie jestem z niego, za bardzo zadowolona .
Chcieliśmy żeby był on z różnych perspektyw, ponieważ chcieliśmy opisać uczucia każdej strony. Nie wiemy czy dobrze nam to wyszło i to zostawimy już waszej ocenie :D
A więc do następnej notki.. (mamy nadzieję, że pojawi się ona szybciej niż ta)

6 komentarzy:

  1. A ja wam powiem, że świetnie, że opisałyście różne perspektywy! I świetnie wam to wyszło :) Urozmaiciłyście rozdział :D
    Jest naprawdę superowy! Zresztą, jak wszytkie inne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy . ; D
      Wasze opinie są dla nas bardzo ważne .

      Usuń
  2. Superrr;D
    ;D Widać,że więzi rodzinne się odbudowują
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału,
    jak i ślubu tych dwóch gołąbków ;*
    Obietnica Emmetta dała mi do myślenia,
    czyżby szykowała się nowa postać ??
    Czekam na nn i mam nadzieję, że będę tu mile widziana
    będę tu częściej wpadała ;D
    mam nadzieję, ze tak samo jak ty do mnie ;D
    PS: plisss usuń weryfikację obrazkową, często komentuje z telefonu, a to jest strasznie uciążliwe ;/
    Pa-patki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i zgadzam się z Anią.
    Fajnie, że opisaliście różne perspektywy ;D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń