środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 8

Emmett. 

Rosalie poszła z Esme do pokoju więc ja też postanowiłem pójść do swojego. Usiadłem na łóżku i zacząłem myśleć o mojej Anielicy. 
- Ona jest taka piękna. Ciekawie czy mi wybaczy. - myślałem. 
Przeze mnie już zawsze pozostanie w ciele 18-letniej dziewczyny i nie będzie mogła mieć dzieci... A jeśli ona  nie chce takiego życia ?
 - Teraz o tym myślisz, kretynie.- powiedziałem cicho sam do siebie.
Trudno, co się stało, to się nie odstanie. Idę do Jaspera, może on mi powie co mam  teraz zrobić. Przecież nie będę jej omijać z powodu wyrzutów sumienia. Wstałem z łóżka i udałem się w kierunku pokoju Alice i Jaspera. Zapukałem. 
- Proszę.  
 Wszedłem do pokoju. Alice i Jasper stali przytuleni przy oknie.
- Och przepraszam, nie chciałem przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz. O co chodzi ?
- Muszę porwać ci na chwilkę Jaspera.
Mój brat spojrzał na Alice tymi słodkimi oczami, które robił gdy coś od niej chciał i pocałował ją lekko w nosek.
-No dobra idź już. - powiedziała Alice, całując go w policzek.
- Będę tęsknić.
- Och, nie podlizuj się już tak i leć. Pa,pa.
-Dzięki Alice i obiecuję, że oddam go szybko. - podziękowałem jej i przytuliłem lekko.
Pobiegliśmy z Jasperem do naszej ulubionej jaskini, którą kiedyś znalazłem. Usiedliśmy pod ścianą.
Przez kilka minut panowała cisza. To Jasper ją przerwał.
- Co się stało? - zapytał .
- Jestem zły na siebie, że kazałem Carlislowi zmienić Rosalie. Może ona nie chciała takiego życia. A jak teraz mnie znienawidzi?W końcu chciała popełnić samobójstwo, a ja jej to uniemożliwiłem. Przeze mnie stała się potworem łaknącym krwi. W końcu pragnienie to nieodłączny czynnik naszej natury i zawszę będzie musiała z nim walczyć.  -odpowiedziałem.
- No co ty. Widać, że ona się cieszy z tego życia. Przynajmniej na razie.Wytłumaczymy jej to łagodnie. Myślę, że ona to zrozumie. Nie przejmuj się, będzie dobrze.-powiedział Jasper klepiąc mnie po ramieniu.
- Mam nadzieje. Ja nie mogłem jej tam tak zostawić. Nawet gdy umierała wyglądała tak pięknie. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. A ty jak wyznałeś Alice miłość?-zapytałem.
-Zwlekałem z tym tak jak ty, aż w końcu się odważyłem i wyznałem jej to co czuje. Nauczyło mnie to tego, że nie warto  zwlekać, więc jak coś czujesz do Rose to wyznaj jej to. Przyjmij  radę od najlepszego braciszka.- powiedział Jasper śmiejąc się.
-Tylko, że ja nie mam odwagi wyznać tego co czuje. Chciałem jej to wyznać na jej pierwszym polowaniu lecz nie miałem odwagi,a poza tym ona mnie prawie nie zna, a ja jej wyskoczę z '' Kocham Cię ''. . A jak mnie naprawdę znienawidzi i nie będzie chciała nawet na mnie spojrzeć.-powiedziałem.
- Masz rację. Mam pomysł. Zabierz Rosalie na spacer i wytłumacz jej to wszystko tak dokładnie, daj jej do zrozumienia, że ma w tobie oparcie i przyjaciela. Staraj się zawsze przy niej być, po pewnym czasie ona napewno odwzajemni twoje uczucia. Uwierz mi, że będziesz wiedział kiedy będzie dobry moment  na wyznanie jej swoich uczuć.
- A jeśli mnie odrzuci ? - dalej miałem wątpliwości.

-Tym się nie martw, a teraz chodźmy już do domu. Wszystko będzie dobrze. Już nie długo zbierzesz się na odwagę i wyznasz jej miłość.-powiedział do mnie Jasper.
-No dobrze chodź. Dzięki za rade jesteś najlepszym bratem na świecie.-odpowiedziałem.
- Nie ma za co. Zawsze możesz na mnie liczyć. A teraz zbierajmy się bo stęskniłem się już za Alice.
- Idź, Idź, a ja se tu jeszcze posiedzę i pomyślę. Do zobaczenia. 

- Cześć. 
Jasper zostawił mnie samego z moimi myślami. Chyba zrobię tak jak mi radził i postaram się z nią najpierw zaprzyjaźnić, a to od niej zależy czy odwzajemi moje uczucia. Zobaczymy co czas przyniesie.


Rosalie.


Podeszłam do okna. Widok, który ujrzałam, zachwycił mnie swoim urokiem. Piękny las, przez który przepływwąski strumyczek i góry w oddali, a do tego księżyc świecił dzisiaj wyjątkowo mocno. Pięknie. Nagle moją uwagę przykuły jakieś ruchy na dole. Spojrzałam w tamtym kierunku. To był Emmett z Jasperem. 
- Pewnie idą na spacer lub na polowanie. - pomyślałam sobie.
Postanowiłam pójść się umyć i położyć spać. Wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Po tak długim dniu pełnym przygód i nowości powinnam być strasznie zmęczona, ale coś było nie tak. W ogóle nie czułam zmęczenia i w każdej pozycji było mi wygodnie. Normalnie kręciłabym się z boku na bok, a teraz mogłabym nawet stać kilka godzin i nie czułabym zmęczenia. Pójdę do Alce, żeby mi wszystko wytłumaczyła. Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju Jaspera i Alice. Zapukałam.
-Proszę.
- Cześć. Mogę wejść ? - spytałam cicho. 

- Jasne, wchodź. Co się stało. 
- Mam do ciebie pytanie .
- Wal śmiało

- Bo ja... To znaczy... Nie czuję zmęczenia i w ogóle nie chce mi się spać. Czy to normalne ?
- Ha, ha. Przepraszam, że się śmieję, ale Rosalie to normalne. Wampiry tak już mają. My nie śpimy i nie odczuwamy zmęczenia.- powiedziała z nutką rozbawienia.
- Aha. Dziękuję Ci. To wszystko jest takie dziwne - powiedziałam. Nagle do pokoju wszedł Jasper. 
- To ja nie będę wam przeszkadzać. Do zobaczenia jutro. 
- Cześć - powiedzieli równocześnie
Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. 
- Ciekawie czy Emmett już wrócił. - pomyślałam. Jak na zawołanie ktoś zapukał do moich drzwi, a tym kimś był właśnie Emmett. 
- Mogę wejść? - zapytał zawstydzony. 
- Oczywiście. Wejdź. 
- Może zechciałabyś się ze mną przejść. 
- Dobrze. Możemy iść. - odpowiedziałam, jednocześnie zastanawiając się co może chcieć Emmett... 








2 komentarze: